9 MIESIĘCY OCZEKIWANIA

Doskonale pamiętam ten moment, gdy zaczynało mi świtać w głowie, że to chyba już. I ten moment, gdy dwie kreseczki na teście potwierdziły moje przypuszczania. Pamiętam i radość, i strach, i śmiech, i płacz, i całodobowe (nie poranne 😉 ) nudności, i drzemki w ciągu dnia, i ochotę na truskawki. Pamiętam pierwsze i każde kolejne usg, emocje towarzyszące pierwszym wyczuwalnym kopniaczkom, a kilka tygodni później prośby kierowane do brzucha, żeby Maleństwo nareszcie przestało fikać koziołki i dało się przespać. Pamiętam godziny spędzone z Mężem nad „Księgą imion” i wyobrażanie sobie, jaki będzie Nasz Chłopczyk. Pamiętam obawy podczas badań kontrolnych i ogromną nadzieję, że wszystko będzie ok. Pamiętam pierwsze wyprawy do sklepu, wybieranie niezbędnych rzeczy i składanie maleńkich ciuszków.

c

Pamiętam, że gdy ktoś pytał mnie na kiedy mam termin, odpowiadałam: „na listopad” i wydawało mi się wtedy, że to strasznie odległa data. Aż do teraz… bo przecież mamy już październik, czyli do spotkania z Maleństwem zostało niewiele ponad miesiąc. I wiecie co? Uświadomiłam sobie, że te 9 miesięcy oczekiwania to ani za dużo, ani za mało. W sam raz, dokładnie tyle, ile trzeba, żeby się przygotować. I wcale nie chodzi mi tutaj tylko o kompletowanie wyprawki czy nabywanie wiedzy (choćby teoretycznej) w jaki sposób opiekować się malutkim dzieckiem. Tyle czasu jest potrzebne, żeby psychicznie i emocjonalnie przygotować się do nowej roli. Nawet w naszym przypadku – oboje bardzo chcieliśmy dziecka i oboje zdecydowaliśmy, że to jest odpowiedni moment. Doskonale wiem, że 40 tygodni nie wystarczy, żeby stać się matką, na to trzeba całego życia. Ale 40 tygodni wystarczy, żeby stworzyć niezwykłą więź z tym Małym Człowiekiem, żeby pokochać Go najmocniej na świecie i nie móc się doczekać, żeby nareszcie Go przytulić. Tyle czasu wystarczy, żeby znaleźć w sobie niewyobrażalne pokłady siły i wiary, że nie ma takiej rzeczy, z którą nie mogłabym sobie poradzić. Żeby dążyć do bycia coraz lepszą osobą, żeby uczyć się cierpliwości i odpowiedzialności, żeby wciąż się starać, każdego dnia. Przecież teraz tak bardzo mam dla kogo.

d

a

Autorką zdjęć z dzisiejszego posta jest Pani Katarzyna Szołdrowska (strona internetowa: KLIK, fanpage: KLIK). Jeśli jesteście z Krakowa i również planujecie sesję ciążową/noworodkową/rodzinną, to gorąco polecam! A Pani Katarzynie serdecznie dziękuję za piękną pamiątkę 🙂