A PRÓBOWAŁAŚ KIEDYŚ?

Dość często udaje mi się wygrywać w konkursach internetowych. Czasami nagrodami są jakieś drobiazgi, jak np. kosmetyki do makijażu, a czasami bardziej wartościowe rzeczy – biżuteria albo karty podarunkowe do wykorzystania w sieciówkach. Jaki jest mój „sposób na wygrywanie”? Po pierwsze realnie oceniam swoje szanse: omijam szerokim łukiem konkursy, które polegają na zbieraniu głosów (zawsze znajdzie się jakiś cwaniak, który po prostu sobie je kupi lub wyżebra), a wybieram raczej te kreatywne, w których trzeba zrobić zdjęcie, coś narysować, wymyślić chwytliwe hasło. Staram się, żeby moje zgłoszenie było ciekawe, oryginalne i starannie wykonane, dlatego nierzadko realizacja zajmuje mi nawet kilka godzin.

Mimo wszystko nie zawsze udaje się wygrać. Choć bardzo wiele zależy ode mnie i mojego pomysłu, to zawsze istnieje jakiś czynnik losowy, który wszystko przesądza, jak choćby rodzaj poczucia humoru organizatora. Dla przykładu, ostatnio walczyłam o wartą kilkaset złotych wyprawkę dla Maleństwa i wózek 3w1. Nagrody dla mnie bardzo atrakcyjne, bo są to rzeczy, które tak czy inaczej w najbliższej przyszłości będę musiała kupić. Niestety, komisji konkursowej zgłoszenia innych uczestników bardziej przypadły do gustu. Przyznaję się, było mi trochę żal. Poddałam się? A gdzie tam! Właśnie czekam na wyniki innego konkursu, w którym również mogę wygrać akcesoria dla Maleństwa i tym razem szanse są o wiele większe, bo organizator przewidział więcej niż jedną nagrodę (trzymajcie kciuki! 😉 ). Ale wiecie co? Obojętnie, jak bardzo wartościowa jest nagroda, zawsze gdy znajduję swoje nazwisko na liście laureatów, mam ogromną satysfakcję. Ktoś docenił mój wysiłek, wkład pracy, pomysł, wyróżnił go spośród wielu innych. Czuję, że wykorzystałam szansę, sięgnęłam po to, czego inni nawet nie dostrzegli. Cieszę się, że spróbowałam i się udało. Napracowałam się i zostało to zauważone, po prostu zasłużyłam.

„Nigdy nie wstydź się tego, że próbowałeś czegoś dokonać, nawet jeśli ci się to nie uda, ponieważ nie ponosi porażek jedynie ten, kto nigdy nie próbuje.”

Og Mandino

Ale rozpisałam się o tych konkursach, a miał to być tylko wstęp… ok, już przechodzę do tego, co naprawdę chciałam Wam dziś przekazać. Otóż jakiś czas temu, trzymając w ręku wygraną kartę o wartości 500 zł, wybierałam się na zakupy w znanej sieciówce. Wtedy jeszcze studiowałam i raczej nie miałam w zwyczaju wydawać takich kwot na ciuchy za jednym zamachem, więc była to dla mnie prawdziwa okazja. I wtedy jedna z moich koleżanek, patrząc z zazdrością na kartę, powiedziała:

– Ale Ci fajnie, Ty to masz szczęście… ja nigdy niczego nie wygrałam.

– A próbowałaś kiedyś? – Zapytałam.

Koleżanka zrobiła wielkie oczy.

– Nie, nigdy nie brałam udziału w żadnym konkursie…

„Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?”

Nicholas Sparks

Konkursy konkursami, ale ile jest innych sytuacji w życiu, gdy ludzie zazdroszczą, narzekają, zwalają wszystko na szczęście/pecha, a sami nawet nie próbują? Niesamowicie irytuje mnie taka roszczeniowa postawa i oczekiwanie, że to o czym się marzy, samo spadnie z nieba. I to najlepiej wprost pod nogi, żeby nie trzeba było za daleko sięgać. Uparci ludzie sukcesu dobrze rozumieją, że okazje są po to, żeby z nich korzystać i zwykle w końcu dostają to, czego chcą – jak wyrzucą ich drzwiami, wracają oknem. Pewnie każdy z Was zna kogoś, kto nie może znaleźć pracy bądź jest niezadowolony ze swojego obecnego zajęcia. Pytanie, czy w ogóle próbował coś zmienić? Czy na pewno wykorzystał swoją szansę w 100%, czy się zaangażował, czy dał się innym zauważyć? Czasami przeglądniecie ofert i wysłanie CV w odpowiedzi na kilka z nich to za mało. Czasami trzeba zrobić coś więcej: przejść się osobiście do wybranej firmy, wkręcić się na kilka warsztatów, przedstawić swoje portfolio, wykazać się podczas stażu. Pokazać, że jest się tą właściwą osobą, że się zasługuje. Szukać, łapać okazje, zawalczyć, włożyć w coś całe serce. Nieustannie próbować i to nie tylko w kontekście pracy, ale swojego życia w ogóle. Bo sam, to może zrobić się co najwyżej bałagan.