OSTATNIO PRZECZYTANE #3

Postanowiłam odświeżyć cykl, w którym wymieniam książki przeczytane w ostatnich tygodniach, piszę kilka zdań o czym są i czy moim zdaniem warto po nie sięgnąć. Pamiętam, że to była fajna alternatywa dla długich recenzji. Na potrzeby dzisiejszego wpisu wybrałam 6 tytułów. Wierzcie mi, chciałabym więcej… ale i tak jestem z siebie dumna, że zajmując się Synkiem (pierwszy ząbek już prawie mamy!) i pisząc, jakoś udaje mi się znajdować czas na przeczytanie choć kilku stron. Mogę nie mieć czasu na umycie okien, zrobienie prania i ugotowanie obiadu, ale jak jakaś książka leży na półce i uśmiecha się do mnie zachęcająco… sami wiecie 😉

1028

„Człowiek w poszukiwaniu sensu” – Viktor E. Frankl

Zacznę od książki najtrudniejszej, a jednocześnie dla mnie najbardziej wartościowej. Viktor Frankl, profesor psychiatrii i więzień Auschwitz, opisuje swoje przeżycia w obozie koncentracyjnym. Ta pozycja jest jednak zupełnie inna od książek o tematyce Holokaustu, jakie dotąd miałam okazję przeczytać. Autor koncentruje się nie tyle na samym okrucieństwie panującym w obozach, co na emocjach i uczuciach człowieka doświadczającego tak ogromnego cierpienia. Czy człowiek, któremu odebrano dosłownie wszystko, może zachować nadzieję i sens życia? Frankl, który przetrwał walkę o swoje życie i godność, odpowiada na to pytanie z punktu widzenia więźnia i twórcy logoterapii – rewolucyjnej metody psychoterapeutycznej. Książka wyjątkowa, przejmująca… mocno polecam.

„Życie na pełnej petardzie” – ks. Jan Kaczkowski

Z książkami księdza Kaczkowskiego pewnie się już zetknęliście, były dość szeroko promowane przez księgarnie i media. Chory na nowotwór mózgu ksiądz, założyciel hospicjum, dzieli się swoimi przemyśleniami. Opowiada o tym, jak radzi sobie z chorobą, jak stara się być dobrym człowiekiem i czerpać z życia pełnymi garściami. Książka szczera, prawdziwa, momentami poważna, a momentami zabawna, porusza ponadczasowe tematy. Najbardziej uderzył mnie ten przekaz: wszyscy mamy jakieś kompleksy, codzienne problemy. Jednak w obliczu walki o najcenniejszą rzecz jaką jest życie, to wszystko nagle zaczyna się jawić jako nic nieznaczące błahostki. Zamiast więc przejmować się pierdołami i martwić na zapas powinniśmy po prostu ruszyć tyłek i zacząć żyć. Z całych sił, dla siebie i dla innych. Warto.

„Zbyt dumna, zbyt krucha” – Alfonso Signorini

Biografia znanej, utalentowanej i charyzmatycznej kobiety, Marii Callas. Napisana w formie powieści, dzięki czemu bardzo dobrze się ją czyta. Jak się przekonałam, życie tej nieprzeciętnej kobiety bynajmniej nie było usłane różami. Wiedzieliście, że w młodości nie grzeszyła urodą, była okrutnie traktowana przez matkę, a zanim stała się sławna śpiewała w tawernach marynarzy praktycznie za darmo? Wyśmiewana, krytykowana, samotna, również w miłości nie miała szczęścia – mężczyzna, który był dla niej całym światem i dla którego porzuciła karierę, również zachował się w stosunku do niej jak ostatni cham. Czytając nieraz zadawałam sobie pytanie: „skąd ona miała w sobie tyle siły?”. Biografia być może mało obiektywna i wybiórcza, autor chyba też czasami zbyt dawał się ponieść wyobraźni, mimo to warto przeczytać. Ta historia wzrusza i inspiruje, pokazuje, że droga na szczyt bywa trudna i wyboista.

1029

„Utracona i odzyskana” – Lucy Foley

Kolej na coś lżejszego 🙂 „Utracona i odzyskana” to bardzo dobra powieść dla kobiet. W ręce Kate trafia rysunek przedstawiający jej biologiczną babkę. Dziewczyna, która nie ma żadnej innej rodziny, postanawia wyruszyć na poszukiwania. I tak, po nitce do kłębka, trafia do domu znanego malarza na Korsyce, który jest autorem rysunku. Malarz opowiada jej niesamowitą historię miłości studenta prawa, który marzy o tym, aby malować i odważnej, pięknej dziewczyny –Alice, babki Kate. Babcię udaje się odnaleźć i jak się okazuje, ma ona do opowiedzenia własną wersję wydarzeń sprzed lat. A w międzyczasie Kate sama spotyka mężczyznę, w którym zaczyna się zakochiwać… Powieść o miłości, kłamstwie, poświęceniu, utrzymana w niezwykłym klimacie. Wciągająca, ciepła i fascynująca. Co prawda końcówka nieco mnie rozczarowała (lubię „happy endy”, a tu nie było takiego typowego „happy endu” i zabrakło mi kontynuacji jednego wątku), ale muszę przyznać, że czytając ją bardzo miło spędziłam czas.

„Pewnego dnia” – Emily Giffin

Na książki tej autorki już od jakiegoś czasu miałam ochotę i cieszę się, że właśnie ta powieść dzięki wymianie książkowej trafiła w moje ręce. Nastoletnia, adoptowana Kirby postanawia odnaleźć swoich biologicznych rodziców. Odnaleźć to jedno… ale czy matka i córka po tylu latach są w stanie zbliżyć się do siebie? Czy to w ogóle dobry pomysł? Jak zareagują na to adopcyjni rodzice Kirby? Smaku dodaje ciekawy sposób narracji –poznajemy punkt widzenia dziewczyny, a następnie te same wydarzenia opisywane są z perspektywy jej matki, która jako nastolatka zaszła w ciążę i wtedy oddanie dziecka do adopcji wydawało się jej najlepszym rozwiązaniem. Jak się teraz przekonuje, konsekwencje decyzji podjętych w młodości będą nad nią ciążyć przez całe życie. A co na to wszystko ojciec Kirby? Tego nie zdradzę, musicie przeczytać! Książkę czyta się szybko i lekko, a przy tym daje do myślenia. Spotkałam się z opinią, że Emily Giffin jest mistrzynią w opisywaniu emocji i relacji między ludźmi; mogę się pod tym podpisać rękami i nogami.

„Fanaberie” – Jolanta Wrońska

Skusiła mnie okładka, musicie przyznać, że wygląda apetycznie 🙂 Klara Werner, właścicielka sieci cukierni, wpada w kłopoty finansowe i wkrótce może stracić cały swój majątek. W ratowaniu firmy pomagają jej dorastające dzieci, które wykazują się godnym podziwu sprytem. Pomysł na fabułę jest ciekawy, język również, akcja toczy się bardzo szybko, jest też trochę humoru… a jednak mam co do tej książki mieszane uczucia. Po pierwsze, jest bardzo dużo odniesień do giełdy, moim zdaniem zbyt dużo. Ja akurat nie miałam z tym problemu dzięki moim studiom (finanse), ale czytelniczka, która nastawia się na lekką kobiecą lekturę i nie ma obycia w świecie biznesu, mogłaby się w tym pogubić. Po drugie, niektóre wątki (choćby miłosny) są dość banalne i oczywiste. No, po prostu ta książka mnie nie porwała. Autorka ma jednak świetne pióro i myślę, że jeśli wyjdą kolejne jej książki, to dam im szansę.


Spotkaliście się z którąś z powyższych książek? Jakie są Wasze wrażenia? A może Wy mi coś dobrego polecicie (mam ogromną ochotę na jakiś wciągający kryminał!)?