INTROWERTYKU, OTWÓRZ SIĘ!

Pamiętacie wpis o tym jak otworzyć introwertyka? Tym razem mam coś nie tylko dla krewnych i znajomych introwertyków, ale przede wszystkich dla samych zainteresowanych – Drodzy Introwertycy, będę Was namawiała do ruszenia tyłka z kanapy i nawiązywania kontaktu z innymi osobami. Nie, nic na siłę, przecież wiem jak jest… pomalutku 🙂

WYKORZYSTUJ OKAZJE

Wyobraź sobie taką sytuację: koleżanka zaprasza Cię do siebie na parapetówkę. Będzie tam mnóstwo osób, których nie znasz, jesteś zmęczony, a na półce czeka książka, za którą od dawna masz ochotę się zabrać. Co wybierasz? Taaa, ja wiem co chcesz powiedzieć…. Nawet o tym nie myśl! Zanim zaszyjesz się pod kocem z kotem i książką, odpowiedz sobie na te dwa pytania:

– Czy kiedyś nie wyszedłeś, nie wyjechałeś, nie spróbowałeś, a później słyszałeś od znajomych: „żałuj, że Cię nie było” i… żałowałeś, że Cię nie było?

– Czy kiedyś dałeś się namówić na coś spontanicznego i nieoczekiwanie świetnie się bawiłeś, poznałeś fajnych ludzi i masz z tego genialne wspomnienia?

Jeśli odpowiedź na powyższe pytania brzmi „tak”, to chyba już wiesz, co chcę powiedzieć. Warto czasem wyjść poza swoją strefę komfortu i skorzystać z okazji do zrobienia czegoś, co nie do końca leży w Twojej naturze. Komputer, książki,  zwierzaki, ulubiony fotel – nie uciekną, możesz do nich wrócić w każdym momencie. Nikt nie każe Ci iść na konkurs karaoke jeśli nie umiesz i nie lubisz śpiewać, ani rzucać wszystkiego z dnia na dzień i wyjeżdżać w podróż dookoła świata. Jeśli jednak istnieje choć cień szansy, że możesz przeżyć coś fajnego… czyli ustalone, idziesz na tą parapetówkę!

BĄDŹ OTWARTY

Ok, jesteś już na imprezie i nie znasz większości osób. Nie umiesz prowadzić small talk, brakuje Ci pewności siebie, stoisz sam niedaleko wyjścia i jesteś coraz mocniej przekonany, że to był zły pomysł – masz ochotę stąd czmychnąć, jak najprędzej. Chwila! Podszedłbyś do osoby, która chowa się za wieszakiem, udaje że z przejęciem przegląda coś na smartfonie i w ogóle całą swoją postawą manifestuje: „daj mi święty spokój”? Przypomnij sobie, po co tu jesteś: żeby poznać fajnych ludzi i dobrze się bawić. Choć na pierwszy rzut oka pewnie wydaje Ci się, że nie znajdziesz w tym tłumie głośnych i kolorowych osób swojej bratniej duszy, daj sobie szansę na miłe zaskoczenie. A nuż jest tutaj ktoś, kto słucha tej samej muzyki co Ty, też interesuje się filmem, a może kocha zwierzęta? Po pierwsze, odłóż telefon, gazetę, czy cokolwiek, za czym się ukrywasz. Po drugie, wyprostuj się, uśmiechnij i patrz ludziom w oczy, nikt nie ma ochoty gadać z przygarbionym smutasem. A teraz poproś osobę, którą znasz, żeby przedstawiła Cię swoim znajomym (o ile sama jeszcze tego nie zrobiła). Twoja koleżanka gdzieś się zapodziała, a do Ciebie jeszcze nikt nie podszedł? To w takim razie…

SAM DO KOGOŚ ZAGADAJ

Brzmi jak dobry żart, no nie? Wiem, mnie też sprawia to najwięcej trudności. I wcale nie dlatego, że jestem nieśmiała (nie jestem!) ani dlatego, że nie mam nic do powiedzenia (mam!). Po prostu nie wiem jak zacząć, mam jakieś absurdalne myśli, że palnę coś głupiego i w ogóle nie lubię tego wymuszonego wymieniania grzeczności. Niestety, jakoś trzeba zacząć. Dobra wiadomość jest jednak taka, że nawiązywania kontaktu z ludźmi można się nauczyć. Jest kilka fajnych sposobów, takich trików, z których możesz skorzystać. Pierwszy sposób: skomplementuj kogoś. Byle szczerze 😉 możesz też nawiązać do tego, co ktoś w danej chwili robi (np. je ciacho – wspomnij, że gospodyni jest świetną kucharką, etc.). Wyższy stopień wtajemniczenia, który zawsze gwarantuje sukces, jest dla spostrzegawczych i polega na szukaniu podobieństw między Tobą, a rozmówcą. Wtedy od razu przechodzicie do wspólnego tematu i rozmowa powinna iść jak po maśle. Mnie się przydarzyła taka sytuacja w pracy: robię sobie kawę w kuchni, podchodzi do mnie jakaś dziewczyna i wykrzykuje: „Boże, jakie Ty masz paskudne druty! Jak długo nosisz?”. Tak, obie miałyśmy aparaty ortodontyczne 🙂 jak już się otrząsnęłam po tym bezpośrednim wstępie, to rozmawiało się nam, aż miło. Czyli prosto z mostu też można.

598

Źródło zdjęcia

BĄDŹ SOBĄ

Pewnie nieraz zdarzyło Ci się usłyszeć od kogoś „życzliwego”, że powinieneś być bardziej śmiały i przebojowy, bo zginiesz marnie. Wiesz co? Olej to. Powinieneś być dokładnie taki, jaki jesteś. Sam znasz swoją wartość i nie ma sensu udawanie kogoś, kim nigdy nie będziesz, tylko po to, żeby przypodobać się ludziom. Mnie trochę zajęło zrozumienie tego i po drodze popełniłam sporo błędów, próbując się zmienić na siłę. Pewnie, gdy się bardzo postaram to umiem sypać żartami na prawo i lewo, umiem śmiać się głośno, umiem być w centrum uwagi. Ale… przez jeden wieczór, na dłuższą metę to nie zadziała. „Otworzyć się” to nic innego, jak pozwolić innym poznać kawałeczek Ciebie – na tyle, ile sam uznasz za stosowne – ale taki nieudawany, autentyczny kawałeczek. No i bądź szczery sam ze sobą: wolisz mieć setki znajomych na facebooku, czy może kilku prawdziwych przyjaciół, którzy będą Cię naprawdę szanowali i lubili? A serio, jest za co lubić introwertyka: umiejętność słuchania, wrażliwość, zaangażowanie, wyobraźnia…

NAUCZ SIĘ MÓWIĆ „NIE”

Najpierw piszę o wychodzeniu poza swoją strefę komfortu, a teraz o odmawianiu 🙂 zanim jednak posądzisz mnie o hipokryzję, zastanów się nad tym: czy zdarzyło Ci się kiedyś zrobić coś wbrew sobie, bo nie wypadało odmówić i czułeś się z tym paskudnie? Mnie tak. I o takie sytuacje właśnie mi chodzi, nie zwykłe „chciałbym, ale się boję” (skoro byś chciał, to to zrób!), ale o te wszystkie razy całkowicie sprzeczne z Twoimi przekonaniami, gdy na coś w ogóle nie było Twojej zgody. Podam przykład: byłam kiedyś na weselu i jak to na weselach bywa, przyszedł czas na jakieś gry i zabawy. Ponieważ byłam blisko spokrewniona z rodziną młodej pary, to wszyscy oczekiwali ode mnie, że wezmę w tym udział. Nie pamiętam dokładnie zasad, w każdym razie chodziło o wyjście na środek i odegranie jakiejś scenki, wygłupianie się przy muzyce. I co? Udawałam, że jestem wyluzowana, uśmiechałam się na siłę, a wewnątrz byłam spięta i dosłownie paliłam się ze wstydu. Introwertycy, Wy na pewno rozumiecie – wygłupianie się na oczach prawie setki osób, to najgorszy horror, jaki można sobie wyobrazić. Dziś jestem mądrzejsza i wiem, że bym odmówiła, nawet jeśli komuś by się to nie spodobało i miałby się obrazić. Ludzie tylko oczekują, ale nikogo nie interesuje, jak Ty się z tym czujesz. Jeśli sam nie zadbasz o swoje samopoczucie, to nikt inny nie zadba – Ty sam wiesz, gdzie leży Twoja granica. Stawiaj sobie wyzwania, poznawaj ludzi, ucz się nowych rzeczy, ale nie daj się rzucić na pożarcie rekinom 😉 Grzeczne, ale stanowcze „nie” to zdecydowanie jedna z najcenniejszych umiejętności i warto nad nią pracować.


Nie wiem jak Wy, ale ja mam mocne postanowienie na ten rok „nie żałować, że mnie nie było”. Choć uwielbiam te leniwe wieczory książką i słuchawkami na uszach, to spróbowanie czegoś nowego i spędzenie czasu ze świetnymi osobami jak nic innego potrafi dać mi kopa pozytywnej energii. A właśnie, w kwestii poznawania fajnych ludzi, mam dla Was (nie tylko introwertyków) propozycję. Jeśli przebywacie  w Krakowie, macie czas w weekendy i ochotę na pogaduchy przy kubku gorącej czekolady – piszcie śmiało!