INTROWERTYZM – Z CZYM TO SIĘ JE?

Mam na imię Anna i jestem introwertyczką. Co to znaczy? Uwaga, będzie dużo czytania!

Słowem wstępu: ”Pojęcie introwertyzmu wprowadził szwajcarski psychiatra i psycholog Carl Gustaw Jung w 1920 roku. W książce „Typy psychologiczne” introwertykami określił osoby, które energię czerpią ze świata wewnętrznego, z własnych idei, uczuć i wrażeń, podczas gdy przeciwstawnych im ekstrawertyków energetyzuje świat zewnętrzny, ludzie w otoczeniu, nowe przedsięwzięcia i aktywności. W związku z tym, introwertycy potrzebują samotności, by zregenerować siły (…). Amerykańska psychoterapeutka Marti Olsen Laney stwierdziła, że jest to kwestia pracy mózgu, który u introwertyków podczas myślenia wytwarza więcej połączeń neuronalnych, w związku z czym proces myślowy jest wolniejszy, lecz bardziej złożony i pogłębiony.” Źródło: KLIK.

No, to tyle teorii.

Przez lata słyszałam: „musisz wyjść do ludzi”, „liczy się przebojowość”, „mów więcej, głośniej”, „działaj żywiej, daj się zauważyć”. Wierzcie mi, próbowałam. I wiem, że wielu ludzi pod presją otoczenia i w imię zasady, że „umiejętności softskillowych można się nauczyć”, korzysta z porad psychologów, treningów, szkoleń i za wszelką cenę stara się być bardziej „ekstra”. Pewnie pewnej elastyczności można i dobrze jest się nauczyć, ale nie zmienić temperament. I kurczę, mam ogromne szczęście, że już w wieku 23 lat udało mi się zrozumieć, że nie tędy droga. Z introwertyka nie zrobisz lidera. A nawet jeśli się uda, to introwertyk nie będzie czuł się spełniony i szczęśliwy, bo robienie hałasu wokół swojej osoby jest po prostu wbrew jego naturze. To, co ekstrawertykowi przychodzi naturalnie, jego będzie kosztowało mnóstwo energii i wysiłku. Czy to znaczy, że introwertycy zawsze będą stali w kącie? Ależ skąd! Wystarczy dać im wolną rękę i pozwolić na wykorzystywanie ich wrodzonych umiejętności, a nieraz pozytywnie zaskoczą. Bo spokojniejszy wcale nie znaczy – gorszy.

Niestety tak się składa, że dzisiejsze społeczeństwo stwarza o wiele lepsze warunki dla ekstrawertyków – tych głośnych, kolorowych, towarzyskich. Introwertycy są traktowani jak jakaś anomalia. Uważa się ich za osoby aspołeczne, zamknięte lub zadufane w sobie co jest niesamowicie krzywdzące. Dzisiejszy wpis powstał głównie z myślą o wszystkich, którzy w swoim najbliższym otoczeniu mają introwertyka i ni w ząb nie potrafią go zrozumieć czy do niego dotrzeć (prawdopodobnie „robisz to źle”). A także z myślą o introwertykach, którzy (niepotrzebnie!) zastanawiają się, czy aby na pewno z nimi wszystko w porządku. Chciałabym też wyjaśnić kilka najbardziej popularnych stereotypów, które w rzeczywistości mają z prawdą wspólnego tyle, co nic.

  • Introwertyzm to choroba – MIT

To zdecydowanie nie choroba, a jeden z typów psychologicznych.  Niestety bywa często mylony z osobowością schizoidalną czy depresją, co jest oczywistym błędem. Szacuje się, że introwertycy stanowią ok. 30% społeczeństwa – czyżby co trzecia napotkana na ulicy osoba była umysłowo chora? Bzdura. Jednak to wciąż mniej niż 50% i być może stąd to błędne przekonanie, że z mniejszością coś jest nie tak.

  • Introwertycy są nieśmiali i zamknięci w sobie – MIT

Jasne, że od każdej reguły może trafić się wyjątek, ale na ogół to zupełnie nie tak, że introwertycy boją się kontaktu z ludźmi. I nie nienawidzą ludzi – jak wszyscy kontaktów z ludźmi potrzebują, byle nie w nadmiarze. Jeśli nie nawiązują z kimś kontaktu, to nie dlatego, że są „anty”, tylko zwyczajnie nie potrzebują, a w relacjach zdecydowanie stawiają na jakość niż ilość. Błyszczenie w towarzystwie nie jest dla nich ważne i nie przychodzi naturalnie, za to potrafią być wspaniałymi przyjaciółmi i genialnie odnajdują się w mniejszych grupach.

  • Introwertycy są małomówni – PRAWDA/MIT

Jeśli introwertyk nie ma nic do powiedzenia, to po prostu nic nie mówi – proste jak drut. Pogawędki o pogodzie czy komentowanie tego, co wokół się dzieje to dla niego największe tortury. Ponieważ to co mówi zwykle jest przemyślane, to w przypadku takich gadek „o dupie Maryny”, ma po prostu pustkę w głowie. To nie pomaga w kontaktach z obcymi czy nowo poznanymi osobami i być może stąd wziął się mit dotyczący nieśmiałości. Za to gdy trafi na dobrego rozmówcę i konwersacja zejdzie na temat mieszczący się w kręgu jego zainteresowań – buzia mu się nie zamyka. Ale uwaga! Liczy się treść, nie forma. Introwertyk raczej nie będzie żywo gestykulował czy głośno wyrażał swoich ochów i achów.

  • Introwertycy nie radzą sobie na studiach i w pracy – MIT

Kolejny jakże krzywdzący mit. Widoczność nie ma kompletnie nic wspólnego z efektywnością. Radzą sobie doskonale, a nawet posiadają wiele cech decydujących o osiągnięciu sukcesu. Potrafią się skupić, analizować, słuchać i odgadywać potrzeby, są dokładni, kreatywni, pomysłowi i zaangażowani. Jest tylko jeden szkopuł – mogą mieć problem ze sprzedaniem tych umiejętności. Plus i korzyść dla pracodawcy, który dostrzeże ten potencjał w pracowniku niezbyt rzucającym się w oczy i umiejętnie przydzieli mu zadania pozwalające na jego wykorzystanie. Więcej na ten temat znajdziecie u Pawła: KLIK. Nic dodać nic ująć.

  • Introwertycy są nudni – MIT

Jeśli ktoś nie jest widoczny z daleka i nie jest gadatliwy, to nie znaczy, że nie ma żadnych zainteresowań. Zapewniam Cię, że introwertycy mają ich mnóstwo. Lub mniej, ale za to oddają się im z prawdziwą pasją. Co więcej, zwykle są bardzo oczytani i dzięki umiejętności słuchania i obserwowania, mają również wiele ciekawych przemyśleń i spostrzeżeń.

  • Introwertycy nie mają poczucia humoru – MIT

Są takie chwile, kiedy trzymając się za brzuch nie jestem w stanie wyprostować się ze śmiechu. Warunek: to musi być naprawdę śmieszna sytuacja bądź dobry żart (lub alkohol…:)). Introwertyka nie rozbawi natomiast zrobienie komuś psikusa czy tzw. niesmaczne żarty. Potrzebujemy humoru na wyższym levelu i doskonale rozumiemy ironię.

  • Introwertycy nie okazują żadnych emocji – PRAWDA/MIT

To prawda, że introwertyk nie rozklei się publicznie, nie będzie podskakiwał z radości, nie uraczy Cię spontanicznym pocałunkiem, nie zatańczy na stole, nie da się wyprowadzić z równowagi. Ale to absolutnie nie znaczy, że on niczego nie czuje! Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że ze względu na skierowanie na świat wewnętrzny, introwertyk przeżywa wszystko 100 razy silniej niż np. ekstrawertyk, który bez zahamowania wyrzuca z siebie wszystko w trybie natychmiastowym. I te emocje, prędzej czy później z introwertyka również wyjdą. Tylko, że we własnym pokoju lub w towarzystwie zaufanej osoby.

  •  Introwertycy nie potrafią się wyluzować i dobrze bawić – MIT

A kto powiedział, że introwertyk jest spięty? Spokojnie – pójdzie z Tobą na piwo, do kina, na kręgle, na koncert. Za to na pewno starannie dobierze rodzaj rozrywki, lokal i towarzystwo. I raczej nie licz na imprezowanie do białego rana w każdy weekend – introwertyk po prostu nie potrzebuje tylu bodźców z zewnątrz i nadmiar go zmęczy. Daj mu jeden dzień spokojnie poczytać książkę czy pospacerować samotnie po lesie, a będzie jak nowy.

25

A teraz o zaletach bycia introwertykiem. Które, o ironio, ja sama przez lata uważałam za wady!

  • Introwertyk nie boi się samotności. Więcej – lubi czasem pobyć sam ze sobą i w ten sposób najlepiej odpoczywa. Tu ma ogromną przewagę nad ekstrawertykiem, który zostawiony sam sobie na dłuższy czas oszaleje z nudów.
  • Decyzje introwertyka są dobrze przemyślane.
  • Wbrew pozorom, jest dobrym rozmówcą. Bo uważnie słucha i obserwuje.
  • Jest wrażliwy. Widzi, myśli, czuje o wiele więcej i silniej niż mogłoby się wydawać.
  • Potrafi się skoncentrować i poświęcić wiele uwagi jednej rzeczy. Czyli, gdy już się za coś zabierze to na pewno zrobi to dobrze.
  • Jest dobrym przyjacielem i odpowiedzialnym partnerem.
  • Potrafi nieźle zaskoczyć. Siedzi sobie taka cichutka, szara myszka… i nagle wyjeżdża z genialnym pomysłem, wprawiając tym w osłupienie wszystkich dookoła. Osobiście uwielbiam 🙂

A wady? Jedyna, jaka mi przychodzi na myśl to fakt, że poprzez bycie cichym i nierzucającym się w oczy, introwertyk często bywa niedoceniany. A i współczuję studentom – introwertykom w akademikach, ani chwili spokoju… Wszystkie inne „nieprzyjemności” biorą się tylko i wyłącznie z niezrozumienia natury introwertyka przez otoczenie i naciskania, żeby się bardziej otworzył.

„Największe szczęście to pragnąć być tym, kim się jest”.

Poniżej skrócona instrukcja obsługi. Jeśli masz w domu takiego osobnika i chcesz żyć z nim za pan brat, to:

  • Nie zmuszaj go do wyjścia z domu, „rozrywania się”, imprezowania i tym podobnych. Jeśli odmówi – uszanuj to.
  • Gdy wróci do domu zmęczony po całym dniu, daj mu chwilę spokoju. Niech się zamknie na godzinkę w pokoju, posłucha muzyki, poczyta czy po prostu poogląda nierówności sufitu. Gwarantuję, że później z chęcią wysłucha Twoich opowieści.
  • Nie denerwuj się, gdy nie mówi dużo lub wręcz w ogóle nie odpowiada. Introwertyk czasem potrzebuje chwili do namysłu.
  • Nie pytaj ciągle, czy jest smutny i czy coś się stało. Nie, nie jest smutny. No, chyba że faktycznie coś się stało. Jeśli ktoś jest wyciszony lub nie dzieli się swoimi przeżyciami z całym światem, to wcale nie musi oznaczać, że ma depresję.
  • Nie przeszkadzaj mu, gdy jest czymś zajęty. On poświęcam temu 101% swojej uwagi, a wybijając go z toku myślenia nigdy nie wiesz, czy właśnie nie zaprzepaściłeś szansy na Nagrodę Nobla.
  • Nigdy, ale to nigdy mu nie wmawiaj, że powinien bardziej otworzyć się na ludzi czy być bardziej przebojowy. Kochaj go i akceptuj takim, jaki jest.

Podsumowując – być introwertykiem w dzisiejszych czasach jest ciężko. I pięknie. Bo każdy z nas jest wyjątkowy na swój sposób, grunt to zaakceptować swoje „ja” i nie dać się stłamsić otoczeniu. Wierzę, że każdy z nas rodzi się z określonymi cechami i talentami w jakimś celu i tym samym może wnieść do swojego świata wiele dobrego. Trochę mi zajęło zrozumienie tego, za to dziś już wiem, że mogę wiele osiągnąć będąc po prostu sobą. I lubię siebie, tą w środku. At heart.

„Niewątpliwie ekstrawertycy mają wiele uroku i stanowią dobrą przeciwwagę dla nas, introwertyków. Pomagają nam ruszyć się z domu i zabrać do wielu rzeczy. My pomagamy im zwolnić tempo”.

Mam nadzieję, że długi tekst Was nie zmęczył i odnaleźliście w nim coś dla siebie. Bo to jeszcze nie koniec w tym temacie 🙂

 Źródło zdjęcia: 1.