NIE MUSISZ BYĆ DOSKONAŁA

Od zawsze miałam w sobie takie przekonanie, że we wszystkim musze być naj. W szkole musiałam zawsze mieć średnią powyżej 5.0, wszystkie konkursy w których brałam udział musiałam wygrać, malowałam tylko arcydzieła, sprzątałam tylko na błysk, a gdy sobie coś postanowiłam – dawałam z siebie 101%. Nie, że cały czas. Jak leżałam na kanapie to leżałam (leżałam z całych sił, of course :)), ale gdy już za coś się zabierałam, to nie było kompromisu, to musiało być zrobione perfekcyjnie. I choć studia okazały się dość bolesnym zderzeniem z rzeczywistością, bo czasami umiejętność ściągania czy humor profesorka wygrywały z wiedzą, to mam tak nadal. Pedantyzm, czy może… coś innego?

No właśnie. Próbowałam sobie odpowiedzieć na pytania, ile z tych moich osiągnieć naprawdę mnie cieszyło. Jak często wkładałam w coś tyle wysiłku, bo chciałam tak po prostu – dla siebie. Bo mi zależało, dla własnego rozwoju i satysfakcji. A ile razy pracowałam w pocie czoła, po to żeby usłyszeć: „dobra robota” czy „jestem z ciebie dumny”? Albo co gorsza, żeby nie usłyszeć: „zawaliłaś”? Dziś już wiem, ile razy. I szczerze mówiąc, nie do końca mi się to podoba.

Weźmy choćby taka piramidę potrzeb Maslowa, według której uznanie i szacunek plasują się całkiem wysoko. Dodatkowo od naszego charakteru i wychowania będzie zależało, jak ważne są te czynniki dla nas. Mając wymagających rodziców, nauczycieli czy przełożonych, rywali w jakiejś dziedzinie lub autorytety i idoli o naprawdę dużych osiągnięciach, potrzeba uznania może w pewnym momencie przyćmić wszystkie inne. Z jednej strony – w ambitnych celach nie ma nic złego, wręcz przeciwnie. Z drugiej – wypruwanie sobie żył, bo ktoś tego od nas oczekuje i dążenie do perfekcji za wszelką cenę raczej nie przyniesie nic dobrego. Pochwała świetnie sprawdza się jako dodatkowy motywator, ale nie cel sam w sobie. A gdy nie daj Boże podwinie się noga, to pewność siebie leci w dół, na łeb na szyję. Ale niby dlaczego miałoby tak być?

Otóż wcale nie musi tak być, a ja nie chcę żeby ten post miał formę kazania. W ten nieperfekcyjny sposób zbieram sobie dziś moje luźne przemyślenia, na moim nieperfekcyjnym blogu, który cieszy mnie bardziej niż wszystko inne 🙂 i na deser zaserwuję Wam dwa cytaty, które do tych przemyśleń mnie skłoniły.

„Tak długo jak będziesz przejmował się tym, co sądzą o tobie inni, mają cię w ręku. Dopiero kiedy przestaniesz wypatrywać uznania z zewnątrz, będziesz panem samego siebie.”

Neale Donald Walsch – „Rozmowy z Bogiem. Księga trzecia”

„Nie musisz być doskonała. Nie musisz udowadniać całemu światu, że jesteś najlepsza, bo świat i tak będzie cię wciąż lubił. Nie za to co robisz i nie za to, że jesteś bezbłędna, tylko za to, że jesteś. Po prostu jesteś. Jesteś fajną osobą ze wszystkim potencjalnymi usterkami, pomyłkami i obciachem. Bo każdy może się pomylić albo popełnić błąd. Oczywiście to nie ma być pochwała lekkomyślności, beztroski ani lenistwa. Mam na myśli sytuacje, kiedy człowiek stara się zrobić coś dobrze, ale mu nie wychodzi. Ma dobre intencje i uczciwie pracuje, ale z jakiegoś powodu popełnia błąd. I trudno. Każdy może się pomylić, bo po prostu każdy jest tylko człowiekiem. I już.”

– Beata Pawlikowska – „W dżungli samotności”


OGŁOSZENIE

Nareszcie doczekałam się urlopu! No dobra, prawie – wolne mam dopiero od piątku, a w tej chwili jestem w trakcie planowania i pakowania. W związku z tym mam dla Was krótkie info: wyjeżdżam na wakacje i nie mam pojęcia, jak na miejscu będzie wyglądała kwestia dostępu do Internetu.  Za to na pewno nie będę szukała go na siłę, bo moim głównym celem jest odpoczywanie 🙂 czyli leżing, smażing (módlmy się o pogodę…), ewentualnie spacerowanie i czytanie książek. No, zasłużyłam sobie! Dlatego będziecie musieli mi wybaczyć, jeśli w ciągu najbliższych 2 tygodni wpisy nie będą się pojawiały tak regularnie. Zachęcam do zaglądania na mojego facebooka i instagram, tam pewnie będę częściej. Za to później będzie się działo, bo mam zamiar wrócić z całym mnóstwem świetnych zdjęć i głową pełną pomysłów 🙂 do napisania!