OSTATNIO PRZECZYTANE #8

Czas na wpis z mojej ulubionej serii 🙂 Jak zapewne domyśliliście się po powyższych okładkach, ostatnio spędzałam wolne chwile z książkami naszych polskich autorów. Zarówno Katarzyna Bonda jak i Remigiusz Mróz mają swój własny, niepowtarzalny styl i rzeczywiście ich twórczość zasługuje na uwagę. Ja przeczytałam do tej pory 2 książki pani Bondy i 3 pana Mroza – to niewiele biorąc pod uwagę ilość wydanych książek, ale chyba wystarczy, aby wyrobić sobie jakieś zdanie. Ciekawi, czy spodobały mi się cykle z Meyerem i Chyłką?

„Florystka” – Katarzyna Bonda

Profiler Huber Meyer po przerwie wraca do pracy i pomaga w poszukiwaniach zaginionej 9-letniej dziewczynki. W końcu zostaje odnaleziona… martwa. Zabójstwo przypomina pewną zbrodnię sprzed lat: w podobny sposób zginął Amadeusz, syn znanej i utalentowanej florystki. Mało tego, okazuje się, że florystka doskonale znała Zosię i ostatnia widziała ją żywą, czym ściąga na siebie podejrzenia. Czy wrażliwa kobieta, wciąż cierpiąca po stracie syna, mogłaby zrobić coś tak strasznego? A może zamieszana jest w to rodzina dziewczynki, w której nie układało się najlepiej? Książka naprawdę mnie wciągnęła. Jest dość obszerna, akcja pogmatwana, mamy wiele wątków, bohaterowie zostali przedstawieni bardzo drobiazgowo. W „Pochłaniaczu” te elementy mnie irytowały, nużyły, trudno mi było dobrnąć do końca. Natomiast „Florystka” cały czas trzyma w napięciu, czytając próbowałam odgadnąć kto jest mordercą i nawet gdy już się domyślałam, to do ostatniego rozdziału nie miałam 100% pewności. Szacun dla autorki za to, jak konstruuje swoje postaci – każda z nich ma wyraźnie zarysowany charakter, swoją historię, problemy, każda jest autentyczna. Po pierwszym spotkaniu z twórczością pani Bondy miałam mieszane uczucia, jednak teraz wiem, że ten szum wokół jej osoby jest jak najbardziej uzasadniony. „Florystkę” szczerze polecam!

„Kasacja” i „Zaginięcie” – Remigiusz Mróz

Zapowiadało się dobrze. Świat korpo, który doskonale znam, bezwzględna prawniczka, młody aplikant, batalie sądowe, ciekawa intryga. W „Kasacji” prawniczy duet bronił oskarżonego o morderstwo mężczyznę, który po skatowaniu dwóch osób spędził z rozkładającymi się ciałami 10 dni we własnym mieszkaniu. Wydawałoby się, że sprawa jest oczywista… a jednak nie. Natomiast w „Zaginięciu” akcja skupia się wokół poszukiwań trzyletniej dziewczynki, która znika bez śladu z domku letniskowego. Włączony alarm, brak śladów włamania, rodzice na miejscu. Kto jest za to odpowiedzialny? I najważniejsze – czy dziecko żyje? Akcja pędzi na łeb, na szyję, pojawiają się kolejni podejrzani, kolejne tropy, prawnicy nie przebierają w środkach. Książki czyta się bardzo szybko, a słowne potyczki dodają całości smaczku. Mam jednak jedno „ale”: przed sięgnięciem po tę serię naczytałam się tyle pozytywnych recenzji, że spodziewałam się wielkiego „wow”. I być może miałam zbyt wysokie oczekiwania, bo ani „Kasacja” ani „Zaginięcie” mnie nie powaliły – dla mnie były po prostu dobre, ale bez fajerwerków. Większe wrażenie zrobił na mnie „Behawiorysta” tego autora, od tej książki rzeczywiście nie mogłam się oderwać, wstrząsnęła mną i jeszcze długo wracałam do niej myślami. Mam też zastrzeżenia co do postaci Chyłki. Pierwsze wrażenie: fajnie, twarda babka, z charakterem, w dodatku seksowna, będzie ciekawie. Jednak z każdą kolejną stroną budziła we mnie coraz większy niesmak. Chyłka dla mnie była po prostu chamska, a to z twardością nie ma nic wspólnego. A może pod płaszczem gburowatości ukrywała jakieś własne kompleksy? Czy może w prawniczym świecie udawanie takiej gruboskórnej osoby jest konieczne? Nie mam pojęcia, ale ta postać nie wzbudziła we mnie ani szacunku, ani sympatii, ani nawet zaciekawienia. Tylko irytację. No i Zordon – pierdoła, że aż żal. Abstrahując od tego, co czuł do Chyłki, i że to ona była jego „szefową”: nie mam pojęcia jak mógł tak dawać sobą pomiatać i poniżać w obecności innych osób. Trochę własnej godności… Wiem, że wśród Was na pewno znajdą się fani tych książek i być może się Wam trochę narażę, ale cóż, muszę szczerze podzielić się swoimi wrażeniami. Czy sięgnę po kolejne książki pana Mroza? Pewnie tak, na czytniku czeka na mnie trylogia z komisarzem Forstem. Ale tym razem już będę miała troszkę inne nastawienie – spodziewam się dobrej rozrywki, szybkiej akcji, choć bez żadnej „głębi”. Zresztą… pisząc książki w tak zawrotnym tempie, chyba nawet nie da się aż tak zagłębiać w psychikę bohaterów, liczy się tylko akcja. Prawda?

Chciałabym zaprosić Was do dyskusji. Czytaliście książki powyższych autorów? Które z nich najbardziej przypadły Wam do gustu i dlaczego? Co sądzicie o bohaterach? Porozmawiajmy w komentarzach!