Katar, kaszel, ból gardła, ból głowy, podwyższona temperatura, ogólne osłabienie… Znacie to? Jasne, że tak. Chyba każdy walczył z przeziębieniem dziesiątki razy i choć zwykle się je bagatelizuje, to potrafi nieźle uprzykrzyć życie. Temat jest dość na czasie, bo jesień i zima sprzyjają katarom, a ja sama właśnie przechodzę pierwsze w sezonie starcie z zarazkami. Czyli zapodaję dziś informacje z pierwszej ręki, może czytają mnie jakieś chorowitki i akurat skorzystają 🙂
JAK PRZETRWAĆ PRZEZIĘBIENIE? 6 SPRAWDZONYCH SPOSOBÓW
- Idź do lekarza. Naprawdę! Nie bierz przykładu ze mnie (poszłam dopiero po tygodniu męczarni i dostałam ochrzan, że dopiero teraz) i idź od razu, gdy tylko pojawią się pierwsze objawy. Chociaż na katar raczej nikt nie umarł, a samo przeziębienie zwykle pomęczy kilka dni i przechodzi, to przeróżne komplikacje i pozostałości po nim mogą ciągnąć się jeszcze bardzo długo, a nawet nie daj Boże przerodzić się w coś gorszego. No i im szybciej dostaniesz dobrze dobrany zestaw leków, tym szybciej przejdzie.
- Wrzuć na luz. Weź kilka dni wolnego, zapomnij o pracy/szkole, pozwól sobie na leniuchowanie i wygrzewanie w łóżku. I znów – nie bierz przykładu ze mnie (chodziłam do biura prawie cały tydzień i niemal wyzionęłam ducha nad klawiaturą… przecież nie chcę umierać w ten sposób!). Czasami ciężko to przyznać, ale naprawdę nie ma ludzi niezastąpionych, a w życiu są rzeczy ważne i ważniejsze. Zdrowie zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii.
- Poza lekarstwami, ratuj się również domowymi sposobami, czasami potrafią zdziałać cuda. Herbatka z miodem i cytryną, czosnek, czarny bez, sok z malin, syrop z cebuli… może macie jakieś swoje sprawdzone sposoby? Koniecznie podzielcie się w komentarzu!
- Uziemienie w domu ma też swoje dobre strony. To jest właśnie ten czas, gdy bez wyrzutów sumienia można spokojnie poczytać książkę, obejrzeć dowolną ilość odcinków ulubionego serialu czy grać w gry. A to wszystko w ukochanym starym dresie i grubych skarpetkach!
- Jeśli wyrzuty sumienia z powodu marnowania czasu nadal Cię prześladują, a czujesz się na siłach by robić cokolwiek konstruktywnego – działaj. Posprzątaj ikonki na pulpicie, zrób zakupy na allegro, odpisz znajomym na zaległe maile, ugotuj coś nowego. Tylko pamiętaj: w Twoim organizmie właśnie toczy się zaciekła walka. Nie obciążaj go dodatkowo!
- Możliwie najczęściej stosuj ciepłe okłady z mruczącego kota. Jeśli nie masz kota, to uspokajam, inne futrzaste zwierzątko też powinno się nadać. Byle mruczało.
A ponieważ lepiej zapobiegać niż leczyć, na koniec dodam: trzymaj się ciepło i słuchaj mamy. Noś czapkę!
Pozdrawiam znad sterty chusteczek i czekam na Wasze sposoby radzenia sobie z choróbskiem 🙂
15 Comments
Mój tata dał mi kiedyś na ból gardła wodę z sola do przepłukiwania gardła to sposób domowy ale plułam krwią więc NIE POLECAM!
Za to polecam:
-porządnie się wypocić ( tak wiem nie nawidze się pocic i to obleśne ale pomaga)
-polipirynę
-herbate z cytryna
-rosół ( nie ma nic lepszego od domowego cieplutkiego rosołku mniam!)
-sok z cebuli ( tak wiem niedobre ale pomaga)
-dla odważnych jeść czosnek (chuch jest odrażający ale to bomba witamin)
Na ból zęba polecam przegryźć czosnek w miejscu bólu.
Płukania solą też kiedyś próbowałam i potwierdzam, to faktycznie dość ekstremalny sposób i nie dla każdego 🙂
kot najlepszy<3 ja właśnie się z kotką leczę
Kot zawsze skuteczny, i na choroby i na smutki 🙂
Niestety nie umiem chorować, nie jestem w stanie położyć się na kilka dni do łóżka i pracować chociażby na laptopie właśnie z łóżka. Zjadają mnie wyrzuty sumienia i jakie dziwne poczucie marnowania czasu. Jakby przez te kilka dni miał zawalić się świat.
Tak czy inaczej, lekarz chyba mnie wyczuł i wpakował leki i zastrzyki, po których przez pierwsze 3 dni przesypiałam 6 godzin jednym cięgiem. Czy mi się to podobało czy nie 😉
Szybkiego powrotu do zdrowia życzę wybierając się właśnie po 6 zastrzyk 😀 😉
No to mamy dość podobnie, też nie chciałam rezygnować z pracy, a w końcu tak czy inaczej w łóżku wylądowałam. Dodatkowo przeziębienie ciągnie się i ciągnie, pewnie gdybym się wygrzała wcześniej to szybciej by przeszło. Nauczka na następny raz, że czasami jednak trzeba odpuścić 😉
Dzięki i wzajemnie, zdrowiej szybko 🙂
Dokładnie tak, robi się sobie większą krzywdę. Obyśmy trochę zmądrzały w takim razie na przyszłość ;)!
Mam to samo, ostatnio pracowałam aż nie padłam (prawie dosłownie) i po prostu w połowie czwartku łzy od gorączki ciekły mi ciurkiem, a ja oddychałam ustami, jak pieseł, bo miałam zbyt wysoką temperaturę ciała, żeby się zwentylować nosem. No i cóż… musiałam iść do domu. 😉 Przy czym ja mam tak, że albo jestem tak chora, że coś tam mi z nosa leci, gardło boli, trochę głowa, więc normalnie mogę pracować albo poskłada mnie na amen, że przebudzam się tylko, żeby wziąć leki.
W takim razie witaj w klubie niemądrych „chorujących-pracujących” 😀
najgorzej jest zawsze z punktem 1 i 2 – w zeszłym roku po niedoleczonym przeziębieniu nabawiłam się zapalenia oskrzeli, wzięłam ostatecznie zwolnienie lekarskie (pierwsze w moim życiu) i zostałam kilka dni w domu. Odpalałam kompa w przypadku ważnych tematów, ale zdecydowanie zostanie w mieszkaniu mi posłużyło, leki zaczęły działać i choroba odeszła. Koniecznie trzeba takie rzeczy wyleżeć, już nasze babcie tak mówiły, to się ich nie słuchało… Ania, świetny ten termoforek 🙂
Babcie wiedzą co mówią! Ale chyba i tak każdy musi się przekonać o tym na własnej skórze 🙂
Dziękuję, termofor to prezent od Męża 🙂
Punkty 2 i 3 bardzo ważne, szczególnie to łóżko, a przynajmniej pozostanie w domu, a nie rozsiewanie bakcyli w pracy, szkole itp. No i oczywiście te wszystkie naturalne środki, ziółka syropki, mogą być tez nalewki. 🙂 Dla mnie chyba najlepszy jest czarny bez.
Mnie już przeszło, ale czarny bez tak polubiłam, że nadal dolewam sobie soku do herbaty 🙂
Ostatni punkt mnie rozbroił. Potrzebuję kocich okładów. Nawet teraz, kiedy pożegnałam się z przeziębieniem dwa tygodnie temu. Koty są zawsze potrzebne! :))
Pewnie, koty działają dobrze na wszystko – i na choróbska i na chwilowe spadki nastroju 🙂
Comments are closed.