Dwa lata temu zaczynałam pracę w nowym zespole i nie było opcji, abym dostała dzień wolny w wigilię. Dla mnie to była prawdziwa tragedia! Choć szykował się w miarę luźny dzień i w planach było wcześniejsze skończenie wszystkich tasków, to mnie jednak nie ratowało. Z Krakowa do mojej rodzinnej miejscowości wtedy jechało się ponad 3 godziny, a przy typowej zimowej pogodzie Bóg wie ile… mało tego, ostatni bus odjeżdżał ok 14:00. Czyli istniało spore ryzyko, że po raz pierwszy od 20-stu kilku lat mogłam spędzić wigilię sama samiutka, w paskudnym wynajmowanym pokoju! Nie wyobrażałam sobie tego. Weszłam na facebooka, znalazłam pierwszą lepszą grupę z ogłoszeniami. Jest! Koleś jedzie z narzeczoną, mają wolne miejsce, a na dodatek to jakaś rodzina mojego kumpla. Dzwonię, umawiamy się. Uratowana!
Przyjechali po mnie do pracy. Nie pamiętam marki samochodu, wiem tylko że był niezbyt nowy, czerwony. Wsiadłam… i nie umiem opisać tego uczucia. Ci ludzie mieli coś w sobie. Może to ten spokój i ciepło w oczach? Te szczere uśmiechy? W każdym razie, jak za dotknięciem magicznej różdżki, cała moja frustracja gdzieś odpłynęła. Całą drogę w radiu leciały kolędy, a dwójka moich nowych znajomych dzwoniła do przyjaciół składając im świąteczne życzenia. „Świętować, niczym się nie przejmować!” padło chyba ze 100 razy. I faktycznie – chociaż na tylnym siedzeniu nie było mi zbyt wygodnie (torby i bagaże wypełniały całą wolną przestrzeń), to przestałam denerwować się z powodu błahostek, cieszyłam się po prostu, że jadę do domu, a atmosferę świąt czułam mocniej niż kiedykolwiek. Odwieźli mnie prawie pod sam dom, a gdy chciałam się rozliczyć, tylko machnęli ręką: „Chyba żartujesz. Wesołych Świąt!” i tyle ich widziałam. Zdążyłam w sam raz na pierogi.
Anioły są wśród nas.
Rozejrzyj się. Twój Anioł to ten, kto wieczorem pyta jak Ci minął dzień. Twój Anioł piecze najpyszniejsze ciasto na świecie. Potrafi rozbawić Cię do łez. Twój Anioł przynosi Ci herbatę do łóżka, gdy powali Cię przeziębienie. Twój Anioł wytrzymuje z Tobą wtedy, gdy Ty sam ze sobą nie możesz wytrzymać. Pije z Tobą piwo w knajpie i dba byś wrócił bezpiecznie do domu. Pojawia się znienacka i ratuje z opresji. Naprawia zepsutego laptopa i podsuwa dobre książki do przeczytania. Wierzy, nawet gdy zawodzisz. Jest obok, gdy go potrzebujesz. Dzwoni, pamięta, przypomina.
Rozejrzyj się. Teraz to widzisz, prawda? Otaczają Cię Anioły.
Wyłącz komputer, odłóż telefon. Internet nie ucieknie, naprawdę! Wstań, podejdź do tego Anioła, którego akurat masz pod ręką i przytul go. Wyściskaj, tak z całych sił! I szepnij mu do ucha jedno z tych Ważnych Słów: Kocham, Dziękuję lub Przepraszam. A może wszystkie trzy? A teraz poszukaj kolejnego Anioła i zrób to samo. I kolejnego. I kolejnego…I….
„Cuda zdarzają się codziennie. A my nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo ciągle się gdzieś spieszymy i nie widzimy aniołów krążących wokół nas”. E. James
Kochani, zamiast wyświechtanej formułki „Wesołych Świąt”, chciałabym dziś życzyć Wam jednego: żeby Wasze Anioły zawsze, ale to zawsze były przy Was. I jeszcze: aby w tym świątecznym tygodniu (i nie tylko!) nie zabrakło okazji do takiego prawdziwego, szczerego uśmiechu.
Z nowymi pomysłami i wpisami wracam 27 grudnia, a w międzyczasie zapraszam na Instagram, tu pewnie będzie pojawiało się sporo świątecznych zdjęć.
Do napisania!