Zacznijmy od tego, czym w ogóle jest szacunek. Według SJP to „stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania.” Synonimy: poważanie, respekt , uznanie, aprobata, uwielbienie, oddanie, atencja, adoracja, posłuch. Mówi się, że należy się każdemu człowiekowi. Szczególnie osobom starszym i zajmującym wysokie stanowiska – możemy ich zupełnie nie znać, jednak mając na uwadze ich doświadczenie życiowe i wiedzę, już na starcie udzielamy im ogromnego kredytu szacunku. Czy słusznie?
Opiszę Wam teraz scenę, której byłam świadkiem dość dawno, bo jakiś rok temu. Zapadła mi ona jednak w pamięć tak głęboko, że raz po raz wracam do niej myślami i muszę to wreszcie z siebie wyrzucić. Otóż jechałam do pracy autobusem. Godzina dziewiąta rano, tłok, ścisk i upał – nic nowego. Do autobusu wsiadła kobieta w zaawansowanej ciąży, jakiś chłopak zaraz ustąpił jej miejsca. Była ładna, zadbana, w letniej sukience w kwiaty i sandałkach, na serdecznym palcu prawej ręki błyszczała obrączka, na oko dałabym jej jakieś 30 lat. I miała takie ciepło w spojrzeniu… macie tak, że patrzycie na jakąś kobietę i od razu myślicie „ona musi być świetną mamą?”. Ja tak właśnie pomyślałam, że komu jak komu, ale jej ten ciążowy brzuszek pasuje jak ulał i w nowej roli na pewno sprawdzi się znakomicie. Wiem, że niegrzecznie jest się gapić, ale nie mogłam się powstrzymać i przyglądałam się tej pani ukradkiem przez kilka przystanków i rozmyślałam, jak to będzie, gdy i ja kiedyś taki brzuszek sobie wyhoduję.
I wtedy wsiadł babsztyl. Chciałabym napisać „starsza pani”, ale w stosunku do tego babsztyla nie umiem użyć bardziej poprawnego słownictwa, wybaczcie. Zresztą, ona wcale nie była taka znowu starsza, w ogóle nie przypominała typowej, przygarbionej babci z laseczką. Odpicowana, wyszminkowana, w mega wysokich szpilkach, raczej nie miała więcej niż 55-60 lat. Rozejrzała się po zatłoczonym autobusie szukając ofiary i pech chciał, że jako cel obrała sobie panią w ciąży. Stanęła przy jej miejscu i jak nie wrzaśnie…. Z czystej przyzwoitości nie przytoczę jej wypowiedzi, nawet nie umiałabym jej dokładnie opisać swoimi słowami. Będzie dość, jak napiszę, że gęsto posypały się wulgaryzmy i wyzwiska – od „niewychowanych gówniarzy”, przez „lafiryndy”, na „kurwach” i „puszczalskich” kończąc. Kobieta z brzuszkiem, ze łzami w oczach, posłusznie zeszła z miejsca upatrzonego przez babsztyla. W tym momencie zadałam sobie to pytanie: czy osobom starszym wiekiem rzeczywiście zawsze należy się szacunek?
„Jest prawdą, że ktoś, kto pogardza swoim bliźnim, nie zasługuje na szacunek, nawet własny. Jest prawdą, że człowiek wolny nigdy nie zniewala drugiego człowieka. Ale jest też prawdą, że jeśli ktoś pogardza tobą, czy też używa wobec ciebie przemocy, czy zniewala cię – to nie ty jesteś niegodny szacunku. Tylko on.”
Małgorzata Musierowicz – Brulion Bebe B.
Gdy byłam dzieckiem, nie kwestionowałam autorytetu dorosłych. Kiedy ktoś mi powiedział, że jestem niezdarą, przyjmowałam, że tak jest. Kiedy ktoś na mnie nakrzyczał, przyjmowałam, że zrobiłam coś złego i miał powód. Kiedy nauczyciel wymagał ode mnie więcej niż powinien, a faworyzował moją koleżankę, przyjmowałam, że widocznie ja starałam się za mało. Przecież to nauczyciel – osoba starsza, mądrzejsza i taka, której z racji samej pełnionej funkcji należy się szacunek ucznia. Dziś wiedziałabym, że może nauczyciel miał gorszy dzień. Albo był niesprawiedliwy. Albo właził w dupę znanym i bogatym rodzicom tejże koleżanki, bo miał w tym swój interes. A czy tak postępuje człowiek godny szacunku?
Na koniec chciałabym zachęcić Was do dyskusji na ten właśnie temat: czy każdy człowiek zasługuje na szacunek? I czy wiek/stanowisko mają tutaj cokolwiek do rzeczy? Jestem ogromnie ciekawa Waszych przemyśleń!