MAM RODZINĘ. MAM WSZYSTKO

Gdy wychodziłam za mąż, miałam 22 lata. Pamiętam jak dziś ten dzień, gdy siedziałam na fotelu u fryzjera i raz po raz padały pytania: „Taka młodziutka… zastanowiłaś się dobrze? Nie chciałabyś się jeszcze wyszaleć?”. Teraz, 2 lata później, czekam na moje Maleństwo. I znów to samo: „Nigdzie nie wyjdziesz, nie wyśpisz się, całym światem będzie dziecko… Taka młodziutka…”. A może to wpadka? No bo kto dobrowolnie decydowałby się na dziecko w tym wieku, przecież to tyle wyrzeczeń…

Jak zdążyłam się przekonać, spora liczba osób sądzi, że małżeństwo, a tym bardziej dziecko oznaczają jakiś koniec. Ale koniec czego? Imprezowania do białego rana? Spontanicznych wypadów ze znajomymi? Robienia tylko tego, na co się ma ochotę? No cóż, tak. Jestem świadoma tego, że po urodzeniu Maleństwa bardzo wiele się zmieni. Wiem, że pewnie nieraz będę nieziemsko zmęczona i niewyspana, że trudniej będzie mi znaleźć chwilę dla siebie, że będę musiała nauczyć się ogromnej odpowiedzialności, że będę zmuszona ograniczyć wydatki na własne przyjemności, że każde wyjście czy wyjazd będzie wymagało planowania i organizacji, że przez jakiś czas może mi być ciężko wbić się w jeansy sprzed ciąży, że pewnie zdarzy mi się wyjść z domu bez makijażu, bo zwyczajnie braknie mi na to czasu. Ale wiem też, że gdy pierwszy raz usłyszę: „kocham Cię, mamo”… te słowa zrekompensują mi wszystkie trudności.

„Nie ma piękniejszej pracy społecznej niż wychować dziecko na porządnego człowieka […], wychować je na ludzi szlachetnych i mądrych to o wiele trudniejsze niż pisać w biurze sprawozdania.”

Małgorzata Musierowicz

Czy będę tęsknić za życiem „sprzed”? Nie. Uświadomiłam to sobie dobitnie, umawiając się ze znajomymi, z którymi uwielbiałam spędzać czas w trakcie studiów. Oni nadal żyją „po studencku”: wynajmują pokój, spotykają się z przyjaciółmi na imprezach, wydają oszczędności na różnego rodzaju wyjazdy, zwiedzają świat. Myślałam, że już teraz trochę brakuje mi takiej beztroskiej rzeczywistości, a przecież najwięcej ograniczeń dopiero przede mną. Chciałam się z nimi jeszcze raz spotkać i na siłę udowodnić samej sobie, że ja dalej jestem tą samą osobą co kilka lat temu. I wiecie co? Porównując te nasze dwa światy, z zaskoczeniem odkryłam, że nie jestem, już nie potrafię i nie chcę nią być. Byłam dziewczyną. Teraz jestem kobietą, żoną i mamą. Nie miałam nic. Teraz mam rodzinę. Czyli mam wszystko.

„Młodzi rodzice często pytają mnie: Kiedy nasze życie wróci do normy? Odpowiadam: To jest wasza nowa norma.”

William Sears

Dziś świat jest pełen powierzchowności, pośpiechu, pogoni. To, co najcenniejsze, nie przychodzi łatwo, wymaga trudu, odpowiedzialności, wierności własnym wartościom. Gdy już osiągniemy to, co jest tym największym skarbem – miłość – głupotą byłoby myślami wciąż tkwić w przeszłości i tęsknić. Tęsknić… właściwie za czym? Za gorszą, słabszą, mniej odważną wersją siebie? Hej, przecież tyle się u mnie zmieniło i z tyloma rzeczami już sobie poradziłam… mogę być z siebie dumna 🙂 To prawda, że nigdy już nie będzie tak samo, za to będzie inaczej, może trudniej, ale – pełniej. Zamiast więc rozmyślać o tym, co tracę i kurczowo trzymać się siebie z przeszłości, wolę skupić się na jak najpełniejszym przeżywaniu tego, co spotyka mnie dziś. A dziś Maleństwo wierci się i kopie jak szalone. I wiem, że ani się obejrzę, jak zacznie stawiać pierwsze kroczki i wymawiać pierwsze słowa. Za nic w świecie nie chcę tego przegapić.

„Bądź wdzięczny za doświadczenia z dnia wczorajszego wiedząc, że są one z tobą na zawsze w przemianie świadomości jaką spowodowały, lecz nawet na chwilę nie skłaniaj się ku nim na rzecz tego, czego potrzebujesz dzisiaj. Sztuka życia polega na cieszeniu się chwilą obecną i uczynieniem ją tak idealną, jak tylko jest to możliwe”.

Emmet Fox

Przyszłość zweryfikuje czy mam rację, ale nie sądzę też, żebym faktycznie musiała z aż tak wielu rzeczy zrezygnować na zawsze. No, może na samym początku, zanim dojdę do siebie i odnajdę się w roli mamy. Ale bycie mamą przecież nie wyklucza bycia kobietą i człowiekiem w ogóle. Wciąż mam zamiar dbać o siebie, rozwijać swoje zainteresowania, blogować, pracować. W końcu zadowoleni i spełnieni rodzice to najlepsze, co może otrzymać dziecko. Wierzę również, że to, czego odmawiam sobie dziś, zwróci mi się z procentami. Nie podróżuję teraz i nie zwiedzam? Nie szkodzi. Kiedyś pojadę w długą podróż i to nie sama – z Mężem i z Synkiem. Cały świat mu pokażę. Przecież szczęście najlepiej smakuje wtedy, gdy się je dzieli.

14 Comments

  • by margaritum Posted 2 września, 2015 10:05 am

    Piękne słowa, Aniu 🙂 Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś tak naprawdę, z głębi serca żałował założenia rodziny. Czasem ludzie narzekają w cięższych chwilach albo porównując się z beztroskim życiem innych, ale myślę że to tylko takie gadanie. Miłość bliskich wynagradza wszystko. A przecież zabawę i rozrywki – zawsze można nadrobić 😉

    • by Anna Tabak Posted 2 września, 2015 11:07 am

      Dziękuję 🙂 wydaje mi się, że jeśli ktoś narzeka to jest to efekt zmęczenia i braku równowagi. Pewnie wystarczyłby jakiś weekendowy wyjazd czy choćby wieczór dla siebie, każdy czasami tego potrzebuje 🙂

  • by Agnieszka D Posted 2 września, 2015 11:58 am

    Bardzo ładny tekst, w 100% się z nim zgadzam. Ja swój ślub wezmę w wieku 23 lat i wcale nie czuję się na to za młoda, raczej nie mogę się już tego doczekać 😉
    O ile rozumiem, że dziecko mocno zmienia życie, to nie mam pojęcia dlaczego małżeństwo też jest tak postrzegane? Nie można z mężem chodzić na imprezy czy zwiedzać świat? Wydaje mi się, że właśnie robienie wielu rzeczy razem jest dużo lepsze i pełniejsze niż przeżywanie tego w pojedynkę.

    • by Anna Tabak Posted 2 września, 2015 3:20 pm

      Ja też nie do końca wiem, dlaczego niektórzy tak postrzegają małżeństwo. Jakby mąż/żona cały czas trzymali swoją drugą połówkę na sznurku 😉 i pewnie że można robić wiele rzeczy razem, a dodatkowo wspierać się i po prostu być obok zawsze, gdy druga osoba tego potrzebuje. Lista zalet małżeństwa jest długa 😀

  • by Ania Legenza Posted 2 września, 2015 3:36 pm

    Pięknie i mądrze napisane. Mogę się podpisać pod każdym zdaniem! Jestem starsza dwa lata, a mam wrażenie, że wśród moich znajomych to coś dziwnego zdecydować się na dziecko w tym wieku. Najważniejsze to się tym nie przejmować i spełniać swoje marzenia. A wracanie do wcześniejszego życia – nie było złe, ale to właśnie teraz jest pełne i ani trochę nie chciałabym cofnąć czasu 🙂

    • by Anna Tabak Posted 2 września, 2015 4:45 pm

      Dziękuję! Chyba właśnie o to w tym chodzi, że każdy etap życia ma swój własny urok. Byle tylko nie oglądać się za często za siebie, bo można przegapić to, co dobrego dzieje się teraz 🙂

  • by bedekims.pl Posted 2 września, 2015 7:08 pm

    Masz 24 lata i spodziewasz się dziecka, tak? Więc wcale nie jesteś aż tak młodziutką matką. Sama mam 20 lat i kilka koleżanek, które w tym wieku świadomie zdecydowały na posiadanie potomstwa. Najpierw myślałam, że są szalone – teraz widzę w tym sens. Młode mamy mają więcej energii i raczej nie muszą rezygnować z rozwoju zawodowego, bo dopiero stawiają pierwsze kroki na swojej zawodowej drodze. Te, niegdyś dla mnie szalone dziewczyny, dziś mają mężów, wynajmują mieszkania i mają swoje małe pociechy, podczas gdy nasi rówieśnicy żyją na koszt rodziców, imprezują na ich koszt i olewają studia na ich koszt. Więc moim zdaniem decyzja o wczesnym założeniu rodziny nie musi być zła, niech każdy żyje jak ma ochotę. Sama chętnie zostałabym mamą, gdyby nie fakt, że wiem, że się z dzieckiem nie utrzymam w naszym kraju, dlatego muszę to odłożyć.

    • by Anna Tabak Posted 2 września, 2015 7:32 pm

      Dobrze wiedzieć, że jest więcej szczęśliwych młodych mam 🙂 wśród moich koleżanek niestety jestem mniejszością. Ja również widzę sporo zalet we wczesnym założeniu rodziny, m.in. tak jak piszesz nie przeszkadza to w rozwoju zawodowym. Studia już skończyłam i przepracowałam 2 lata w swoim zawodzie, więc nie mam poczucia, że coś mnie omija czy z czegoś rezygnuję – po roku urlopu macierzyńskiego spokojnie będę mogła kontynuować pracę 😉

  • by Aleksandra – Lekcje Sukcesu Posted 2 września, 2015 10:12 pm

    Aniu, nie myślałam, że jesteś tylko o rok starsza ode mnie. Zawsze jak czytałam Twoje teksty wydawałaś mi się tak dojrzała. Sama chciałabym mieć już ułożone życie, ale to nie jest takie proste. Szczerze, mogłabym mieć już dziecko. Małego człowieka, którego mogłabym uczyć życia, ale… właśnie jest jedno ale. Sama jestem jeszcze dzieckiem. Studiuję, nie mogę znaleźć pracy, bo przy studiach dziennych nikt nie chce mnie zatrudnić. Mój ukochany z tytułem mgr też szuka już pół roku. Dzisiaj dostał kolejną odmowną odpowiedź. Chcielibyśmy założyć rodzinę, ale nie mamy na to warunków. Nie chcemy żyć na łasce rodziców. Jeśli mielibyśmy przywitać dziecko musimy mieć stabilną sytuację materialną. Nie robić tego „na wariackich papierach”. Pozdrawiam 🙂

    • by Anna Tabak Posted 2 września, 2015 11:05 pm

      Wiesz dojrzałość to pojęcie względne 😉 myślę, że wciąż każdego dnia czegoś się uczę, odkrywam, dowiaduję sama o sobie. O opiece i wychowywaniu dzieci nie mam zielonego pojęcia, za to mnóstwo dobrych chęci i bardzo mocno wierzę, że sobie poradzimy (pewnie jakieś drobne błędy się zdarzą, ale któż ich nie popełnia ;)). Jeśli chodzi o stabilną sytuację materialną to doskonale Cię rozumiem. Mocno trzymam kciuki, żeby poszukiwania wymarzonej pracy zakończyły się sukcesem!

  • by Świnka Posted 6 września, 2015 11:54 am

    Ale pięknie to napisałaś! Ja mam podobne priorytety chociaż na razie nie da się ich zrealizować 😀 Ale wiem, że studenckie życie pełne imprez nie jest dla mnie. Ja wolę inaczej spędzać czas- z filmem czy książką 🙂 Widać że jesteś świadoma siebie i swoich wartości i że znalazłaś swoje miejsce na świecie. Pozytywnie zazdroszczę 🙂

    • by Anna Tabak Posted 6 września, 2015 5:42 pm

      Dziękuję! Korzystaj ze studenckiej swobody ile możesz (tak jak lubisz, niekoniecznie imprezując). Każdy etap w życiu ma swój własny urok, ani się obejrzysz jak będziesz realizować kolejne plany 🙂 to prawda, pomalutku klaruje mi się, co jest dla mnie naprawę ważne. I tego życzę każdemu 🙂

  • by Kinga Kupczak Posted 17 września, 2015 11:11 am

    Myślę podobnie. Jakoś nie będę tęsknić za beztroskimi latami młodości. Było fajnie, są fajne wspomnienia, ale to już nie dla mnie. Przed zajściem w ciążę, chodziłam od czasu do czasu na imprezy, ale one mnie nudziły. W dodatku chodziłam z „mamuśkami”, które to wiecznie na wszystko narzekały i mówiły jak będę tęsknić za wolnością. Oj, nie nie będę, bo imprezy od dwóch czy nawet trzech lat mnie nie cieszyły. Zawsze z tyłu głowy miałam marzenie: mieć rodzinę, dziecko. Na razie małżeństwem nie jesteśmy i wiadomość o ciąży rodzice przyjęli z zadowoleniem, bo w końcu razem mieszkamy i już tworzymy zarodek rodziny, więc ciąża była tylko kwestią czasu… 🙂 Najważniejsze, że jesteśmy bardzo szczęśliwi i się kochamy! 😀
    Życzę Wam jeszcze więcej szczęścia i miłości 🙂

    • by Anna Tabak Posted 17 września, 2015 12:48 pm

      No właśnie, nie każdy ma taką imprezową naturę. Fajnie jest się zabawić od czasu do czasu, ale nie na siłę 🙂
      Dziękujemy i wzajemnie! Duuużo miłości 🙂

Comments are closed.