„To dobry czas, żeby pomyśleć o wszystkim, co się zdarzyło w tym roku i o tym, co być może zdarzy się w przyszłym. Wyciągnąć wnioski z tego, co było i zrobić plany na to, co będzie. Wszystko zaczyna się w wyobraźni. Każdy wielki projekt ma swój początek w jednej dobrej, ciepłej myśli, która rozgrzewa cię od środka. Myślę, że nie trzeba od razu planować życia na następne dwadzieścia lat. Ani nawet na dwanaście miesięcy, bo przecież nie wiadomo co przyniesie życie i czym zechce nas niespodziewanie zaskoczyć. Wiem jednak, że dobrze jest szukać inspiracji, nowych pomysłów, uczyć się nowych umiejętności i rozwijać. Rozglądać się i marzyć. Bo właśnie z tych marzeń powstają później piękne zdarzenia”.
— Beata Pawlikowska
Grudzień to dla mnie zawsze czas podsumowań. Dziś kończę 26 lat. Za kilka dni skończy się rok 2016. Gdy myślę o ostatnich dwunastu miesiącach, w głowie wyświetla mi się taki wielki napis: ROK SPEŁNIONYCH MARZEŃ. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Po pierwsze…
W tym roku spełniałam się jako mama. To był trudny rok, ale piękny, najpiękniejszy. Rok pierwszych razów: pierwszych uśmiechów, pierwszych ząbków, pierwszych słów, pierwszych kroczków. Ogromnie cieszę się, że mogłam być przy Synku, opiekować się nim, uczyć i obserwować jak się rozwija. Te wspaniałe chwile, cudowne wspomnienia pozostaną z nami na zawsze. Za nic bym tego nie oddała.
Po drugie…
W tym roku spełniłam swoje marzenie o pisaniu – zmobilizowałam się do ukończenia pierwszej powieści, jej premiera najprawdopodobniej wypadnie w lutym. Nie było łatwo pisać spędzając każdy dzień z małym Szkrabem, ale kradłam dosłownie każdą wolną chwilę, choćbym miała zanotować tylko dwa zdania. O tym, jak powstawała książka i dlaczego jest dla mnie tak ważna, opowiem Wam w osobnym poście. Poza tym napisałam drugą powieść – niedawno pofrunęła do Wydawcy, teraz potrzebuję Waszych kciuków, aby również się spodobała i doczekała wydania. Bo w głowie już powolutku klaruje się pomysł na trzecią…
Dokładnie tych dwóch rzeczy życzyłam sobie dmuchając świeczki na torcie rok temu: aby Synek był zdrowy, radosny, abyśmy byli szczęśliwą rodziną. I żeby nie zabrakło mi sił i motywacji do pisania, bo przecież pasja jest tak potrzebna.To genialne uczucie, móc teraz szczerze przyznać, że się udało.
A co z 2017? Chciałabym…
… sporo bym chciała. Nie zdradzę Wam co konkretnie, bo podobno marzeń nie powinno się wypowiadać na głos 🙂 Ale wiecie co? Mam mnóstwo wiary w to, że wszystko się ułoży. Że ze wszystkim sobie poradzę. Że będzie po prostu dobrze. Pozytywne nastawienie to podstawa, no nie? 🙂
A u Was co dobrego się wydarzyło? Czy istnieje coś, na czym szczególnie zależy Wam w nadchodzącym roku? Jeśli tak, to… tego właśnie Wam życzę! Niech to będzie piękny rok, pełen miłości, radości i satysfakcji z osiągniętych celów. Wszystkiego dobrego!