Odkąd pamiętam, osoby starsze ode mnie w kółko powtarzały mi, że studia to najlepszy okres w życiu. Więc czekałam, rozmyślałam, marzyłam… i już na pierwszym roku studiów okropnie się rozczarowałam. No bo proszę Was, co jest takiego wspaniałego w byciu głodnym i bez grosza przy duszy, mieszkaniu w ciasnej klitce i zakuwaniu do egzaminów?! (ok, ok… trochę przesadzam 🙂 )
Dziś, gdy już jestem na ostatniej prostej i do ukończenia studiów zostało mi zaledwie kilka miesięcy, mogę spojrzeć na to z szerszej perspektywy. I mogę przyznać, że w tym co mi mówili rodzice jest ziarnko prawdy. A może nawet trochę więcej prawdy… no dobra, powiem to: mieli cholerną rację.
Studia, a szczególnie 3 pierwsze lata gdy studiowałam dziennie i nie pracowałam na etacie, mogły być najlepszym okresem w moim życiu. Celowo piszę MOGŁY, bo… wstyd. Przebimbałam je. Nie, nie narzekam – jakby nie patrzeć, mam mnóstwo świetnych wspomnień z tego okresu. Ale gdybym dziś miała możliwość cofnięcia się o te kilka lat wstecz z obecną wiedzą, jestem pewna, że wycisnęłabym z tego czasu o wiele więcej. Cóż, cisnę teraz 🙂 coby jednak nie marnować życiowych doświadczeń i nauczek: jeśli są tutaj jacyś obecni lub przyszli studenci, mam przygotowaną specjalnie dla Was listę rzeczy, które mogłam zrobić jako studentka, a nie zrobiłam. Czytajcie ku przestrodze.
- Ile razy słyszałam od rodziców, gdy narzekałam na zbyt dużo nauki: „Poczekaj, jak pójdziesz do pracy to zobaczysz”. Poszłam i zobaczyłam. Tak, znów mieli rację. Studencie, doceniaj te chwile, gdy nie masz jeszcze obowiązku samodzielnego utrzymywania się, a Twoim jedynym zmartwieniem jest zdanie egzaminu. Zanim zaczniesz narzekać na ograniczony budżet czy dużą ilość obowiązków, wyobraź sobie widmo kredytu hipotecznego nad swoja głową i trójkę dzieci do wyżywienia. Poważnie.
- Studenci może i groszem nie śmierdzą, ale za to mają mnóstwo fajnych zniżek. Docenisz to choćby korzystając na co dzień z mpk. A te wszystkie wejściówki na wystawy, koncerty, spektakle, za połowę ceny lub zupełnie za darmo… jak ja mogłam z tego nie korzystać?! A, i uświadomiłam sobie, że mieszkając w Krakowie od pięciu lat, prawie tego miasta nie znam. No wstyd i tyle.
- Studia to idealny czas na nawiązywanie nowych znajomości, a może i przyjaźni. Jasne, w pracy też można poznać ciekawe osoby, jednak polemizowałabym czy taka prawdziwa przyjaźń między współpracownikami jest możliwa.
- Jak już poznasz tych świetnych ludzi, to rób z nimi świetne rzeczy. To wymarzony czas na spontaniczne wycieczki, imprezowanie, branie udziału w ciekawych przedsięwzięciach, wspólne rozwijanie pasji.
- Rozwijaj swoje zainteresowania. Są kierunki mniej i bardziej wymagające, ale ośmielę się stwierdzić, że po studiach możesz mieć na to zdecydowanie mniej czasu. Ja na studiach dziennych miałam całkiem przyzwoity plan zajęć, większość wieczorów i piątki wolne. I poza trudnymi przedmiotami, ZERO poważniejszych zmartwień. Cały czas pluję sobie w brodę, dlaczego nie zaczęłam się wtedy uczyć dodatkowego języka (dla przyjemności, nie z musu!), nie zapisałam się na jakieś warsztaty fotograficzne, nie tańczyłam więcej, nie malowałam więcej, nie pisałam więcej i nie zaczęłam prowadzić bloga.
- Jeśli już będąc na pierwszym roku czujesz, że wybrany kierunek to jednak nie Twoja bajka – nie męcz się, zmień go. I to teraz, nie po kilku latach męki, tuż przed uzyskaniem tytułu magistra. Ale zmień z głową, przemyśl co dawałoby Ci większą satysfakcję, korzystaj z dni otwartych innych uczelni, popytaj wśród znajomych, przejdź się na wykłady, zrób jakieś rozeznanie czym po tym alternatywnym kierunku mógłbyś się zajmować. Nie powtarzaj mojego błędu:
Ja: Nie cierpię tej uczelni, nie rozumiem matematyki, nie zdam niczego, nie będę pracowała w finansach, ja jestem artystką! (Płacz i zgrzytanie zębów).
Mąż (przytulając): Dobrze Kochanie, to co byś chciała studiować?
Ja: …
- Niewiele jest osób, które studiują ot tak, dla przyjemności. Głównym celem studiów jest przygotowanie młodego człowieka do podjęcia satysfakcjonującej go pracy. No więc kiedy, jak nie podczas studiów, ten młody człowiek powinien zainteresować się ofertami i warunkami jakie proponują firmy w interesującej go branży? Dni otwarte, praktyki, staże, warsztaty, konsultacje z profesjonalistami pomagającymi napisać CV i przygotować się do procesu rekrutacji. Możliwości jest mnóstwo. Gdy po licencjacie zdecydowałam, że zmieniam studia na zaoczne i idę do pracy, wiedziałam tylko jedno: że chciałabym pracować w dużej firmie i w miarę przyzwoicie zarabiać. Ale w jakiej konkretnej firmie, czym dokładnie miałabym się zajmować i przede wszystkim jak się zabrać za poszukiwania, które doprowadziłyby do sukcesu – nie miałam zielonego pojęcia. Mission completed, jednak straciłam mnóstwo czasu i energii ucząc się na błędach, a przecież mogłam się do tego choć odrobinę przygotować…
Podsumowując: studenckie lata to taki okres w życiu, gdy właściwie nic nie musisz, a wszystko możesz. Jeśli więc czujesz, że marnujesz czas zamiast czerpać ze studenckiego życia pełnymi garściami – rusz tyłek, natychmiast. „If you change nothing, nothing will change”. A później będziesz żałował.