Większość z nas tworzy sobie listy postanowień noworocznych, a podobno i tak mało komu udaje się je zrealizować. Może dlatego, że zbyt wiele sobie obiecujemy? Cóż, ja miałam na ten rok tylko 2 cele: założyć bloga i ukończyć studia. Pierwszy odhaczony, blog od prawie 3 miesięcy sobie śmiga 🙂 a drugi, mam nadzieję również niedługo zostanie osiągnięty. Specjalnie nie wyznaczałam sobie więcej ambitnych celów, bo i wiedziałam, że nie dałabym rady – pogodzenie pracy na cały etat (plus nadgodziny) i studiów naprawdę nie jest łatwe i nie wierzcie tym, którzy twierdzą inaczej. Reguła „jeśli wydaje Ci się, że masz za mało czasu, za mało zajęć, dołóż sobie jeszcze kilka” sprawdza się… do pewnego momentu. Bo później to już tylko pada się na pyszczek i przeklina na cały świat. Nie sądzę, aby po obronie przybyło mi jakoś ogromnie dużo wolnego czasu, ale wolne weekendy i wieczory bez myślenia o egzaminach, projektach… to brzmi dobrze 🙂 Dlatego właśnie postanowiłam sobie stworzyć jeszcze jedną listę celów, którą zacznę realizować z momentem obrony pracy magisterskiej. Nawet nie wiem czy „lista celów” jest odpowiednim określeniem – cel kojarzy mi się z jakąś determinacją, uporem, dążeniem do czegoś za wszelką cenę. W tym przypadku będzie to raczej lista rzeczy, które lubię i sprawiają mi przyjemność, a z powodu braku czasu i zmęczenia wciąż odkładam na później. So… let’s start!
- Nie ma bata, pakuję Męża i jedziemy gdzieś na 2-3 dni. Może Bieszczady, może Pieniny? Się zobaczy, ale wiem jedno: ma być cisza, spokój i dużo zieleni.
- Książki! Mam ogromną ochotę na jakąś książkę z wciągającą akcją. Wyjątkowo nie poradniki, nic z dziedziny psychologii, nawet nie leciutkie powieści o wszystkim i o niczym. Tylko taką książkę, a najlepiej całą serię, od której po prostu nie można się oderwać dopóki nie dobrnie się do ostatniej strony. Ostatni raz tak się zaczytywałam chyba w trylogii „Millenium”, a to było już kawał czasu temu. Wciąż mam kartę podarunkową do wykorzystania w Empiku, może coś doradzicie?
- Namaluję obraz. Nie pamiętam kiedy ostatnio trzymałam pędzel w ręce, brakuje mi tego! Urlopu na coś większego niestety mi nie starczy, dlatego pewnie stanie na czymś prostym/abstrakcyjnym, co da się skończyć w jeden weekend. Dobre i to.
- Koniec narzekania na rosnący tyłek, czas się za siebie wziąć! Zastanawiam się nad Mel B., podobno ćwiczenia rzeczywiście są skuteczne. Próbowałyście? Plan awaryjny na wypadek gdyby zapał mnie opuścił to zapisanie się na jakieś zajęcia fitness. Wiecie, jak już się zapiszę i zapłacę z góry za miesiąc to wypadałoby się ruszyć z kanapy 🙂
- Odkurzenie kontaktów ze znajomymi. Grille, kręgle i takie tam… a przy okazji odkrywanie Krakowa i ukulturalnianie się. Wstyd się przyznać, ale mieszkam tutaj już prawie 5 lat, a chyba nie potrafiłabym wskazać jednego lokalu godnego polecenia. I ciągle mam takie niefajne uczucie, że wszystkie ciekawe koncerty i inne imprezy, których przecież nie brakuje, wciąż mnie omijają.
- Blogowanie! Jest mnóstwo tematów, które chciałabym poruszyć. Wszystkie pomysły sobie zapisuję i już nie mogę się doczekać aż przystąpię do realizacji, robienia zdjęć i oczywiście pisania. Więc nie uciekajcie, obiecuję, że latem będzie tutaj ciekawie!
- Lody w pucharku, długie spacery, spanie do późna w weekendy, częstsze wypady do kina z Mężem, opalanie u rodziców w ogródku, nauka szycia z Mamą i pomaganie jej w realizacji pewnego genialnego pomysłu (na razie nic nie powiem, proszę nie pytać!) i…. dużo innych w zasadzie prostych rzeczy, które sprawiają, że uśmiech sam się pojawia.
Póki co – to tyle, nie wykluczam jednak że lista będzie się powiększać. Chociaż, chyba i tak nie jest wcale taka krótka. Zaplanowanego urlopu mam tylko 2 tygodnie, ale mimo to jakoś czuję, że czeka mnie bardzo, ale to bardzo fajne i owocne lato. Łączenie pracy i studiów ma taki plus, że człowiek uczy się maksymalnie wykorzystywać wszystkie luźniejsze momenty i czerpać z nich jak najwięcej.
A teraz Wasza kolej 🙂 Macie już jakieś plany lub postanowienia na lato? A może po prostu chcecie spędzić je „na leniwca”, odpoczywając z całych sił?
P.S. Wpis powstał w ramach motywacji do jak najszybszego ukończenia pisania pracy magisterskiej.
Źródło zdjęcia: 1.
23 Comments
dokładnie tej samej motywacji potrzebuję… praca w pełnym (a nawet ponad pełnym) etacie, studia zaoczne, a termin obrony się zbliża…. strach się bać co to będzie. siadam i tworzę listę!
Ja sobie jeszcze mówię, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni 🙂 ciężko, ale damy radę!
Dla mnie największą motywacją do szybkiego napisania i obronienia pracy był mój mąż 🙂
Rzeczy, które chciałabym zrobić latem jest cała masa, ale z realizacją może być gorzej 🙁 Na pewno bardzo bym chciała w tym roku wyjechać gdzieś przynajmniej na parę dni i, jak portfel pozwoli, to może uda się to zrobić. A poza tym, to się zobaczy 🙂
Fajny taki motywujący mąż 🙂 mój też wspiera jak może, tylko że ja jakaś taka oporna jestem…A wyjazd uda się na pewno, najfajniejsze wyjazdy wcale nie muszą być kosztowne 😉
O, a ja właśnie zaczytuję się w „Millenium” i mam plan nadrobić latem zaległości czytelnicze z całego roku. Ćwiczenia, powracanie do swoich pasji czy po prostu wykorzystywanie w pełni wolnego czasu na chociażby drobne przyjemności – te punkty z Twojej listy brzmią bardzo zachęcająco 😀 I od samego początku roku chodzi za mną pomysł na blogowanie.. może lato to dobry moment na realizację tego planu? 🙂
Na blogowanie właściwie każdy moment jest dobry, zachęcam i trzymam kciuki żeby pomysł wypalił 🙂
Dzięki! Pomysł nabiera już coraz bardziej konkretnych kształtów ;))
Muszę przyznać, że dla mnie ten psot jest motywujący – dziękuję 🙂
Jeśli lody, to tylko domowe – prosty przepis
Zapraszam także na najnowszy wpis Jak ujędrnić ciało w 2 tygodnie
Mój cel na lato to praktyki w dziale żywienia Nestle…:) Mierzyłam wysoko – zupełnie tak, jak głosił Twój poprzedni post. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak pozytywna afirmacja, głębokie przekonanie, że nawet jeśli jak rok temu o staż będzie się starać 900 osób to będzie dobrze:)
Ambitny cel, i tak trzymać 🙂 powodzenia!
Jeśli chodzi o książki to polecam ,,Kwiaty na poddaszu” Virginii C. Andrews to pierwsza książka z bardzo wciągającej serii. Ogółem jest tego 5 tomów. Ja właśnie skończyłam trzeci i jestem bardzo wciągnięta. Historia opowiada o rodzeństwie zamkniętym na poddaszu przez własną matkę, której zależy tylko na odzyskaniu majątku. A dzieci są dla niej przeszkodą. To co się dzieje później wpływa na życie wszystkich. Polecam 🙂
Brzmi interesująco, przyglądnę się podczas kolejnej wizyty w Empiku 🙂 Dzięki!
Ja w tym roku typowych wakacji nie będę miała, bo od lipca zaczynam praktyki aż do końca października, ale mam taką cichą nadzieję że szef zgodzi się na jakiś urlop we wrześniu 😛 ale zawsze są weekendy i długie letnie popołudnia, które zamierzam wykorzystać na maksa – na pewno książki, filmy, małe wycieczki i spotkania ze znajomymi, a co jeszcze to się okaże w trakcie 🙂
P.S.
Co do Mel B to ćwiczyłam z nią trochę, ale raczej tak na zasadzie ogólnego rozruszania się, a nie w oczekiwaniu na konkretne efekty (bo ogólnie to ja jestem chudzielec), ale po kilku razach poczułam, że mam jakieś mięśnie 🙂
Też planuję urlop we wrześniu, fajna pora – wszyscy już „po” a my dopiero zaczynamy odpoczywanie 😛 w dodatku bez tłumów i taniej. Pomęcz szefa 🙂
A jeśli chodzi o ćwiczenia, to też nie zależy mi na jakimś drastycznym schudnięciu (no może max 2kg… ale tutaj pewnie wystarczyłoby ograniczyć czekoladę :)), a właśnie żeby się trochę rozruszać, no i ogólnie o siebie zadbać. Z Mel chyba fajne jest to, że jest taka energiczna i jej ćwiczenia nie nudzą się szybko – tak mi się przynajmniej wydaje 🙂
Minusem września jest jedynie to, że do niego jeszcze dosyć daleko, a znajomi już za niedługo zaczną zasypywać zdjęciami ze swoich letnich wojaży 😛
Mel B dla mnie jest taka realna (ledwo zipie w tych samych momentach co ja, poci się itp) i jest przesympatyczna, jeszcze od czasu do czasu włączam sobie jej zestawy, albo ćwiczę z Cassey z Blogilates, ale niektórzy zarzucają jej, że jest aż za bardzo entuzjastyczna 🙂
Gratuluję zaczęcia bloga i rozkręcenia go w tak krótkim czasie! No i życzę jak najlepszego lata. Ja w zeszłym roku stworzyłam podobną listę, która po części się udała. W tym roku lato będzie bardzo jasne, spędzone na Islandii, raczej spontaniczne, więc niczego nie planuję 🙂 Powodzenia!
Dziękuję! Islandia brzmi świetnie, też do Ciebie zaglądam i podziwiam, że masz odwagę na takie podróże. Również życzę pięknego lata 🙂
Ach te wakacje! Jesli chodzi o moje plany to prawie tak mityczny czas jak „jutro” 🙂 Oby tym razem większość z nich się udała! 🙂
Wystarczy zamienić „jutro” na „dziś” i nie ma szans żeby coś się nie udało 🙂 a poważnie to życzę powodzenia i pięknych letnich wspomnień 🙂
Ja tworzę listę celów życiowych – co tam lato i noworoczne! 😉 Ale taka listę, jak Twoja, najłatwiej zrealizować. Chyba pójdę Twoim śladem i z moich wszystkich marzeń – celów wybiorę jakiś komplecik na lato.
Takie „długoterminowe” też mam, ale dokładnie tak – podzielenie ich na mniejsze i bardziej zbliżone w czasie sprawia, że zdecydowanie łatwiej zabrać się za realizację 🙂
Też mam podobne plany, tak po prostu po roku narysować coś większego, wrócić do czytania książek, spotkać się ze znajomymi, zaszaleć trochę i jeszcze w to wszystko wpleść trochę pracy, ruszyć tyłek, no i pobawić się grafiką komputerową. 😉
No i nadrobić blogowe zaległości.. Twój blog jest kolejnym na liście do nadrobienia 😉
Brzmi świetnie, z takimi planami lato nie może się nie udać! Miło mi, że mój blog znalazł się na Twojej liście 🙂
Comments are closed.