Dziś będzie trochę prywaty, a mianowicie poopowiadam Wam o kilku świątecznych dniach spędzonych w rodzinnym domu. I też o tym, dlaczego do domu zawsze kocham wracać.
Wydaje mi się, że w ostatnim czasie wszyscy byliśmy po prostu zasypywani przeróżnymi Wielkanocnymi inspiracjami, dlatego odpuszczę sobie zdjęcia jajek, stołu i wypieków (nawiasem mówiąc, ciastek zjadłam zdecydowanie za dużo… Wy też?). Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądały moje pisanki, to zdjęcie możecie znaleźć na facebooku, natomiast w tym wpisie skupię się na innych przyjemnych aspektach kilkudniowego lenistwa.
Albo nie, cofam to co przed chwilą napisałam… jest jeden wypiek, o którym po prostu muszę wspomnieć: domowy chleb – z masłem, pycha!
Ok, już wracam do tematu: po pierwsze, uwielbiam spędzać czas z rodziną. Rozmowy przez telefon, nawet bardzo częste, to jednak nie to samo. W domu czuję się w 100% swobodnie i swojsko, co więcej zawsze jest mnóstwo śmiechu. Pamiętacie wpis, w którym pokazywałam uszyte przez Mamę tildowe króliki? Tym razem zaskoczyła mnie pięknymi tulipanami:
Kolejna rzecz to ogródek i fakt, że do lasu mam dosłownie dwa kroki. Cisza, spokój, tylko śpiew ptaków i świeże powietrze. Mieszkając w Krakowie w bloku i spędzając całe dnie w biurze, doceniam to teraz tym bardziej. Wystarczy spacer czy choćby chwila z książką w ogrodzie, żeby naładować baterie i z większą energią rozpocząć kolejny tydzień. Niestety mam takiego pecha, że gdy nadchodzi weekend i decydujemy się z Mężem na odwiedzenie rodzinnych stron, pogoda zwykle robi nam na złość. Tym razem było tak pół na pół – trochę słońca, trochę deszczu, więc chyba i tak nie ma co narzekać. A w ogrodzie było tak:
Chyba naoglądałam się za dużo „Gry o tron”, bo moja pierwsza reakcja na to zwierzątko była: ”O! Smok!”
No i kotunie. W Krakowie ogromnie mi ich brakuje. Im chyba mnie też, bo gdy przychodzi czas pakowania się i powrotu, Lucyna sama pcha się do torby. Dosłownie całą sobą mówi: „Nie jedź! Albo zabierz mnie ze sobą!”. Jak tu ich nie kochać?
12 Comments
Jakie czadowe koty! Jaka to rasa? Brytyjskie krótkowłose?
Dokładnie tak 🙂 nieobiektywnie: najlepsiejsza rasa na świecie!
Jakie piękne koty!! Jestem oczarowana :))))
A tulipany Tildy wyjęłaś mi z myśli, zamówiłam tkaninę i będę szyła w majówkę na Dzień Matki. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie ;))
Świetny pomysł na prezent! Na pewno wyjdą pięknie 🙂
Kotki jak pluszaki, cudne! 🙂
I w dotyku też pluszowe, stworzone specjalnie do przytulania 🙂
Ale piękne zdjęcia <3
Miło mi, że się podobają 🙂
Kocisko jest przecudowne, zdjęcia też zresztą. A autorka zdjęc chyba ma najwiecej uroku. Ależ mi się rozmnożyły te komplementy…. 🙂
Aaaj się zarumieniłam, bo obrosnę w piórka 😀 dziękuję!
Ale kociaki słodkie 🙂
Ale cudny kot i piękne zdjęcia 🙂
Comments are closed.