KOCHASZ? NIE PODDAWAJ SIĘ!

Czy wiesz, że od momentu wyłonienia się spod ziemi i osiągnięcia dojrzałości, świetliki całą swoją energię poświęcają poszukiwaniu miłości – robaczka, który dla nich świeci najpiękniej? Od czerwca do lipca latają, świecą, błyskają – aż zagłodzą się na śmierć. Maleńki, niepozorny owad, którego jedynym celem istnienia jest miłość.

Do tego wpisu zainspirowały mnie jednak nie tyle robaczki, co teksty na jakie bardzo często ostatnio natykam się w Internecie. Czasami zabawne, czasami pełne rad, czasami zgorzkniałe, ale ich sens jest jeden: „Czekanie, aż Twoja druga połowa się zmieni jest bez sensu. Lepiej wymień drugą połowę na lepszy model, i to jak najprędzej!”. Serio?

Może troszkę naiwnie,  ale zaryzykuję stwierdzenie, że dla większości z nas na szczycie piramidy wartości prędzej czy później znajdzie się właśnie miłość. To poczucie bezpieczeństwa i ciepło na serduchu gdy budzimy się co rano obok ukochanej osoby. Zaufanie, oparcie, troska i świadomość, że dla kogoś jesteśmy co najmniej równie ważni, jak on sam. Bo jeśli nie to nadaje naszemu życiu prawdziwy sens… to w takim razie co? Pewnie można szukać szczęścia w podróżach, robieniu kariery, rozwijaniu pasji, religii – i nawet je w tym znaleźć. Wydaje mi się jednak, że to szczęście naprawdę pełne jest dopiero wtedy, gdy po długim dniu wracamy do domu, a tam czeka ktoś, z kim przy kubku herbaty możemy się nim podzielić.

„Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie.”

Przeraża mnie to, jak łatwo dziś ludzie się poddają. Czy to zasługa Internetu, tego, że praktycznie wszystko jest na wyciagnięcie ręki, promocji niezależności, strachu przed inwestycją swoich uczuć i czasu w relację, co do której nie mamy pewności czy się zwróci?  Szczerze, nie wiem. Ale nigdy nie zrozumiem rad: „Jeśli on przed ślubem rozrzuca skarpetki po podłodze, nie licz, że po ślubie się to zmieni. Rzuć go!”. Naprawdę, skarpetki wygrywają? Dla mnie jedną z bardzo niewielu sytuacji, w których rozstanie wydaje się być jedynym sensownym rozwiązaniem, jest gdy jedna osoba w oczywisty sposób krzywdzi drugą, jakkolwiek to rozumiemy – nawet podkopując jej poczucie własnej wartości. Mocne nadszarpnięcie zaufania czy po prostu zupełny brak uczucia – też. Tutaj nie ma co oczekiwać na cud. Ale różnice charakteru czy zainteresowań? Pewnie, że po motylkach w brzuchu i słodkim okresie zakochania zaczynamy dostrzegać wady, przychodzi czas na poważniejsze decyzje, pojawiają się przeszkody różnego rodzaju. Ale chyba to właśnie umiejętność wspólnego stawienia im czoła świadczy o dojrzałości. A uśmiech ukochanej osoby – o tym, że było warto.

“Ale przecież burzliwe związki są najpiękniejsze! Nie mógłbym wytrzymać w związku, w którym jest nudno. Siła wkurwienia jest najlepszą miarą miłości. Liczy się tylko, żeby nie rezygnować.”

Pamiętam, że gdy poznałam mojego Męża prawie 6 lat temu na licealnej imprezie, znajomi zakładali się jak długo ze sobą wytrzymamy. Podobno najwięksi optymiści dawali nam pół roku 🙂 nie jestem tym specjalnie zaskoczona, bo różnimy się ogromnie. I tak, bywało cholernie ciężko. Ale dziś jestem szczęśliwa i dumna z nas obojga, że przetrwaliśmy wszystkie trudne chwile. I wiem, że takie chwile jeszcze się pojawią, ale równocześnie jestem pewna, że sobie z nimi poradzimy. Tak, wierzę w małżeństwo. Nie w papierek, a w rodzinę.

Gdyby ktoś zapytał mnie o radę, co zrobić gdy w  związku pojawiają się pierwsze trudności, a dziwne przyzwyczajenia drugiej połówki zaczynają doprowadzać  do szału, mogłabym odpowiedzieć tylko jedno. Nie rezygnuj od razu! Przecież stać Cię na odrobinę wysiłku, odwagi, zmian. Coś w końcu sprawiło, że właśnie tą osobę wybrałeś spośród 7 miliardów ludzi na świecie, prawda? Pomyśl o świetliku.  Maleńkim robaczku, który żyje i umiera dla miłości.  Wiesz, że ludzie kochani i szczęśliwi też świecą? To naprawdę widać.

Na koniec cytat, który od bardzo dawna stoi sobie wydrukowany i oprawiony w rameczkę na naszej komodzie. Dobrze jest czasami sobie na niego zerknąć.

87

Źródło zdjęcia: 1.

21 Comments

  • by Monika Gabas Posted 31 maja, 2014 4:08 pm

    Wszystko się zgadza – nie można się poddawać bez walki. Nawet wtedy, kiedy mamy wrażenie, że uczucie przelatuje nam przez palce. Trzeba walczyć, starać się, pragnąć, robić więcej, krzyczeć głośniej, uciekać się do wszystkich możliwych sposobów. Ale do czasu. Przychodzi taki moment, w którym związku jesteśmy bardziej nieszczęśliwi, niż bylibyśmy bez niego. Taki, w którym walczy już tylko jedna strona, a druga spisała go na straty – według mnie wówczas warto wyczuć ten moment na powiedzenie sobie żegnaj, póki jeszcze można na siebie patrzeć. Zakończyć związek z klasą choćby z szacunku do dawnych uczuć i pięknych wspólnych wspomnień. Trwając na siłę przy sztucznym tworze, wydmuszce po starym uczuciu możemy zrobić sobie krzywdę – nie zauważając czegoś nowego.

    Ale poddać się bez walki? To byłoby zdecydowanie nie w moim stylu 🙂

    • by Anna Tabak Posted 1 czerwca, 2014 10:06 am

      Dokładnie tak – jeśli odpuścić, to tylko ze świadomością, że zrobiło się wszystko co można 🙂

  • by Ardilla Posted 31 maja, 2014 10:55 pm

    Ładnie napisane. Mam wrażenie, że kiedyś ludzie bardziej szanowali swoje związki. Dziś łatwo jest się rozstać, nikt nie patrzy na to źle, wszyscy rozumieją i szukają winy u drugiej strony. Mało się mówi o tym, że małżeństwo i wspólne życie nie jest łatwe. Począwszy od drobnych różnic, a skończywszy na wielkich próbach. Są takie chwile, kiedy można dojść do wniosku, że bez tej drugiej osoby byłoby łatwiej, że jest ona tylko zbędnym balastem. Ale przecież są też takie chwile, gdy bez tej niej nie poradzilibyśmy sobie. Jeśli komuś się wydaje, że zawsze będzie miło, łatwo i przyjemnie, to na bank się rozczaruje. Wiele osób nie przyjmuje do wiadomości, że ślubowało nie tylko na dobre, ale też na złe. Kiedy przychodzi to złe, a w każdej rodzinie prędzej czy później, przyjdzie ludzie się rozstają, bo tak jest łatwiej. Smutne, że tak jest. Dlatego fajnie, że piszesz o „pod prąd” 🙂

    • by Anna Tabak Posted 1 czerwca, 2014 10:12 am

      No właśnie, dziś łatwo się rozstać, nikogo to nie dziwi – może też dlatego tak wiele osób ma takie luźnie podejście. Tak jak piszesz, już sama świadomość tego, że nie zawsze będzie różowo jest ważna. Czasami trzeba i „pod prąd” 🙂

  • by Króliczek Doświadczalny Posted 31 maja, 2014 11:30 pm

    Piękny tekst. Ja dodam tylko tyle, że bardzo podoba mi się to, co mówią starzy ludzie: „za naszych czasów, jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wymieniało na lepszy model”. I tego się teraz trzymam, naprawiania tego, co zgrzyta.

    Zobacz, jakie owady potrafią być inspirujące, no 😀

    • by Anna Tabak Posted 1 czerwca, 2014 10:15 am

      „za naszych czasów, jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wymieniało na lepszy model” – bardzo dobre podsumowanie 🙂 mówią też: „za naszych czasów to wszystko było lepsze, lepszej jakości – a nie taka chińszczyzna jak dziś”, ale to mam nadzieję już nie odnosi się do związków 😀
      Fakt, coś jest z tymi owadami 😀

  • by Dorota Zalepa Posted 1 czerwca, 2014 10:23 pm

    Pięknie napisane, oczywiście zgadzam się z Tobą. Dla mnie małżeństwo jest takim stałym punktem w życiu, bez względu na to czy jest ciężko w danym momencie, czy lekko. Trzeba pracować, nie ma zmiłuj, ale w zamian otrzymujemy dużo więcej.
    PS. Zaciekawiłaś mnie tymi robaczkami. Te, które znajdą miłość przetrwają?

    • by Anna Tabak Posted 1 czerwca, 2014 10:59 pm

      To by było piękne gdyby przetrwały, historia robaczków nabrałaby jeszcze większego romantyzmu 🙂 niestety, z tego co udało mi się wyczytać w Internecie, dorosłe świetliki nie żyją długo…

  • by Ana Posted 1 czerwca, 2014 10:23 pm

    Trafiłam tu po raz pierwszy i ten jeden tekst sprawił, że chyba zagoszczę na dłużej. Piękny i mądry.

    • by Anna Tabak Posted 1 czerwca, 2014 11:02 pm

      W takim razie bardzo miło mi powitać 🙂

  • by Izabela K. Posted 10 czerwca, 2014 8:00 pm

    Skarpetki i inne błahe sprawy to zazwyczaj tylko pretekst, marna oznaka większych problemów, najczęściej związanych też z tym, co czujemy. Jeśli skarpetki nam przeszkadzają aż tak, że myślimy, że jeszcze jedna i się wyprowadzam, to po prostu nie kochamy. A wtedy niekoniecznie warto coś ciągnąć na siłę 🙂

    • by Anna Tabak Posted 10 czerwca, 2014 8:34 pm

      Racja, zdarza się, że takie błahostki są tylko pretekstem i jeśli nie kochamy to faktycznie żadne starania nie mają sensu. Chociaż są i sytuacje gdy coś, co dla jednych jest nic nieznaczącą błahostką, dla innych jest takim „kubłem zimnej wody”, zwłaszcza jeśli spodziewali się, że zawsze będzie jak w bajce 🙂

  • by Natchnij Się Posted 19 czerwca, 2014 10:37 pm

    Wspaniała notka, dająca naprawdę mega dużo do myślenia. Niestety, w dzisiejszych czasach bardzo często zamiast naprawiać, coś co się psuje, od razu się to wyrzuca. A szkoda. O uczucie trzeba dbać i walczyć. Oczywiście muszą się w to zaangażować dwie strony. Ja sama wierzę w miłość, taką prawdziwą, a nawet taką od pierwszego spojrzenia (sama takiej doświadczyłam i jest ona odwzajemniona :)).

    • by Anna Tabak Posted 20 czerwca, 2014 7:43 pm

      Miłość od pierwszego spojrzenia jak najbardziej może istnieć, tylko właśnie – trzeba później włożyć sporo wysiłku, żeby na tym pierwszym spojrzeniu się nie skończyło 😉

  • by Kalina Posted 25 czerwca, 2014 9:51 pm

    Hej Aniu 🙂 Pamiętasz mnie ze studiów? jestem Kaliną 🙂 Nie wiem jak to się stało że dopiero dziś trafiłam na Twojego bloga, ale jest bardzo motywujący i na pewno będę tu częściej wracać, a ten konkretny wpis bardzo mocno do mnie przemówił! Nigdy w to nie wierzyłam, ale w końcu i ja trafiłam na ukochaną Osobę. Jesteśmy razem od półtorej roku, pół roku zaręczeni i w grudniu planujemy ślub. Zapewne każda miłość jest inna, w każdej zdarzają się kryzysy, ale ja, mimo że zdarzy nam się sprzeczka, uważam nas za idealną parę – bo nigdy nie pomyślałam że moglibyśmy być osobno, nawet w chwili największej irytacji na Narzeczonego. Jestem osobą nadmiernie ekspresyjną i zdarzy mi się zrobić małą awanturę 😉 (natomiast Narzeczony jest wcieleniem spokoju). Ale to nie zmienia faktu, że po pięciu minutach od rzucenia doniczką (nie w Niego 😀 ) przepraszam i jestem gotowa zrobić wszystko aby zatrzeć złe wrażenie. Faktem jest, że mamy dużo krótszy staż niż Wy (choć znamy się od 4 lat, ale nie od razu Kraków, czy też związek zbudowano 😉 ale niemal od początku bycia razem także zamieszkaliśmy razem, co znacznie przyspieszyło proces zbliżania i poznawania, śmiem zatem twierdzić, że niebezpieczeństwa związane z dziwnymi nawykami partnera nam nie grożą.
    Wybacz słowotok, kończę już i pozdrawiam zarówno Ciebie jak i Męża Twego 🙂
    K.R.

    • by Kalina Posted 25 czerwca, 2014 10:14 pm

      Poprawka: powinno być półtorA roku. Nie umiem po polsku 😀

      • by Anna Tabak Posted 25 czerwca, 2014 10:22 pm

        Hej! Jasne że pamiętam, zastanawiałam się nawet co u Ciebie słychać 🙂 strasznie mi miło i że tutaj trafiłaś i że się odezwałaś 🙂 A w ogóle – świetna wiadomość, gratulacje! Podziwiam, że tak szybko się zdecydowaliście na ślub, ale jak ładnie to ujęłaś „nigdy nie pomyślałam że moglibyśmy być osobno”, to chyba wszystko mówi. Gdy jest się pewnym, że to właśnie ta osoba, to siły do starania się przychodzą, czasami nie wiadomo skąd 🙂 dziękuję, również pozdrawiam i życzę przede wszystkim dużo miłości!

        • by Kalina Posted 26 czerwca, 2014 9:58 pm

          🙂

  • by anne Posted 16 sierpnia, 2014 9:10 pm

    Masz trochę racji, ale czasem lepiej jest jednak się rozstać prędzej niż łudzić się, że druga osoba się zmieni… Po ślubie moze byc jeszcze gorzej. Chyba wiele zalezy od nastawienia obu osób- czy chcą zmian szczerze czy nie (zaczynajac od samych siebie).

    • by Anna Tabak Posted 17 sierpnia, 2014 11:11 am

      Jeśli faktycznie nie ma perspektyw na zmiany czy akceptację, to i owszem – nie ma sensu dłużej się męczyć. Ale jak dla mnie, takie rozwiązanie wchodzi w grę tylko po co najmniej kilku próbach (obustronnych). Nie uznaję poddawania się już po zderzeniu z pierwszą przeszkodą 😉

Comments are closed.