ORGANIZACJA CZASU MAMY

Zaglądam czasami na fora internetowe dla rodziców i natknęłam się kiedyś na post, w którym młoda mama narzekała, że nie ma w ogóle chwili dla siebie. Chodzi wiecznie niewyspana, nie ma czasu, żeby cokolwiek spokojnie zjeść, nie mówiąc już o jakimkolwiek dbaniu o swój wygląd i samopoczucie. Spotkania ze znajomymi, hobby, pasje… to wszystko poszło w odstawkę, opieka nad dzieckiem wypełnia całe dnie. W swoim poście prosiła o wsparcie mamy, „które mają tak samo” i wyraziła nadzieję, że gdy dziecko podrośnie jej życie wróci do normy. A mnie czytając to wszystko, ręce opadły.

„Młodzi rodzice często pytają mnie: Kiedy nasze życie wróci do normy? Odpowiadam: To jest wasza nowa norma.”  William Sears

Dziecko to nie jest zajęcie na chwilę, a na co najmniej kilkanaście lat. Zmieniają się tylko obowiązki, ale naszej troski dziecko potrzebowało będzie cały czas. Jednak macierzyństwo to tylko jedna z naszych ról – oprócz bycia mamami, jesteśmy przecież kobietami, żonami, szefowymi, pisarkami, tancerkami, kucharkami… to, czego każda z nas powinna się nauczyć dla własnego zdrowia psychicznego, to zachowywanie równowagi pomiędzy tymi rolami. Gdy pojawia się dziecko, cały nasz świat wywraca się do góry nogami. Ta maleńka istotka jest całkowicie od nas zależna, to naturalne, że chcemy spędzać z nią każdą chwilę i dbać najlepiej jak potrafimy. Faktycznie te pierwsze tygodnie mogą wyglądać tak, że wszystko kręci się tylko wokół dziecka. Przyznaję, że i u mnie tak było: karmienie, przewijanie, noszenie na rękach… i tak w kółko 🙂 Nie było łatwo. Ale przecież taki stan rzeczy nie może trwać wiecznie! Teraz Synek ma już prawie 6 miesięcy (kiedy to zleciało?!) i choć domaga się coraz więcej uwagi, ja również nauczyłam się znajdować w tym całym rozgardiaszu odrobinę czasu dla siebie. Nowe posty na blogu pojawiają się w miarę regularnie, pracuję nad powieścią,  udaje mi się znaleźć czas na czytanie książek i zakupy. Oczywiście teraz nie czytam całej książki w jeden dzień, a zajmuje mi to więcej czasu… ale co by nie było, udaje mi się prawie codziennie wygospodarować choć kwadrans. Jak? Czytajcie dalej.

  • Po pierwsze: pogódź się ze swoją nową codziennością. Spanie do południa w weekendy? Oglądanie po kilka odcinków ulubionego serialu naraz? Spontaniczne, nieplanowane wyjazdy? Zapomnij, na co najmniej kilka lat. Świadome macierzyństwo to wybór, który oznacza rezygnację z pewnych rzeczy. Co oczywiście nie znaczy, że Twoje nowe życie jest gorsze (wyobrażasz sobie dzień bez tej małej uśmiechniętej Istotki obok? Ja już nie umiem 🙂 ), jest po prostu zupełnie inne. Z czegoś rezygnujesz, ale w zamian dostajesz o wiele, wiele więcej.
  • Wyrzuć listy „to do”. Albo je przerób – zamiast planowania co zrobisz w dany dzień, zaplanuj co chcesz osiągnąć w ciągu tygodnia. Dlaczego? Ano dlatego, że nigdy nie wiesz, czy dziecko akurat pozwoli Ci na wykonanie planu. Choćby było małym, super-grzecznym Aniołkiem, to każdemu zdarzy się czasami gorszy dzień czy noc. A to bolący brzuszek, a to wychodzące ząbki… wiadomo, że w pierwszej kolejności zajmiesz się dzieckiem, a wtedy lista z niezrealizowanymi punktami będzie Cię tylko irytować. Czasami po prostu się nie da wszystkiego zrobić i koniec, kropka.
  • Korzystaj z pomocy bliskich. My niestety mieszkamy daleko od rodzinnej miejscowości i nie mamy pod ręką babci, która w każdej chwili mogłaby wpaść i posiedzieć z wnuczkiem. Za to Tatuś ma wolne wieczory i weekendy i mogę być pewna, że zostawiając moich chłopaków razem, świetnie dadzą sobie radę. Na początku miałam lekkie wyrzuty sumienia wychodząc sama, ale przecież zakupy czy fryzjer to nie grzech, każda z nas od czasu do czasu tego potrzebuje. Tak samo jak spokojnej kąpieli, kawy w sobotni poranek i lektury ulubionych blogów. Mamy prawo być zmęczone i mamy prawo do relaksu w formie, jaką lubimy.
  • Korzystaj z czasu, gdy dziecko śpi. Nie chcę zapeszać, ale trafił mi się wyjątkowo „śpiący” Maluch. Po pierwszych trudnych tygodniach z pobudkami co 3 godziny na karmienie, jest już tylko lepiej. Dzięki przespanym nocom przestałam chodzić jak zombie, a i w dzień zdarzają się dłuższe drzemki. Staram się wycisnąć z tego czasu jak najwięcej, koniec z odkładaniem wszystkiego na później, bo później… nie wiadomo co będzie później. Jeśli i Ty masz małego śpiocha – nic, tylko się cieszyć. W końcu nie przewidzisz, jak długo to potrwa 😉
  • Na nowo ustal priorytety. Dziadkowie przyjechali? Dzieciak nieoczekiwanie zasnął wcześniej i dostałaś godzinę gratis? Zastanów się dobrze, co zrobisz z tym dodatkowym czasem. Czy faktycznie idealnie posprzątane mieszkanie i trzydaniowy obiad to coś, bez czego nie możesz się obejść? Nic się nie stanie, jeśli czasami sobie odpuścisz (btw, lekki bałagan przy małym dziecku to raczej stały element krajobrazu…). Może marzysz o obejrzeniu ciekawego filmu, albo kilku stronach lekkiej książki, która od dawna czeka na półce? A może masz pomysł na nowy post na bloga i dotąd brakowało Ci czasu, żeby go zapisać? A może… lampka wina i romantyczny wieczór z Mężem?
  • Daj się dziecku ponudzić. Gdy Synek nie śpi, staram się poświecić mu jak najwięcej uwagi. Rozkładam koc lub matę edukacyjną, leżymy na brzuszku, uczymy się obracać, puszczamy muzykę, klaskamy, robimy głupie miny, śmiejemy się, powtarzamy dźwięki, oglądamy książeczki dla dzieci… tak można by było właściwie cały dzień, ale matka też człowiek, musi czasami jeść, pić, sprawdzić pocztę i powiesić pranie. W takich momentach dziękuję w myślach temu, kto wynalazł huśtawkę na baterie i karuzelę do powieszenia nad łóżeczkiem. Naprawdę, dziecku nie stanie się krzywda, gdy zostawisz je na moment (oczywiście najedzone i spokojne) w bezpiecznym miejscu i zajmie się chwilkę samo sobą. W ten sposób też się uczy!

Nie mam pojęcia jak to wszystko będzie wyglądało za kilka miesięcy, gdy Krzyś zacznie stawiać pierwsze kroczki. Pewnie będę musiała mieć oczy dookoła głowy 😉 wyobrażam sobie, że wtedy będzie moim małym pomocnikiem i sporo rzeczy w domu będziemy robić razem. Traktuję to jak wyzwanie – skoro teraz radzimy sobie całkiem nieźle, to i później na pewno da się znaleźć jakieś rozwiązanie. Grunt to odpowiednie nastawienie, parę organizacyjnych zasad, no i odrobina wprawy. A może są tu jakieś bardziej doświadczone mamy i mogłyby podzielić się swoimi sposobami na ogarnięcie małego łobuziaka i równoczesne realizowanie swoich planów? Szczególnie ciekawa jestem opinii mam, które mają w domu więcej niż jednego malucha. Da się? 🙂