OSTATNIO OBEJRZANE #5

Niewiele ostatnio oglądam, częściej spędzam wieczory z książką. Jednak udało mi się wybrać trzy filmy warte uwagi: każdy zupełnie inny, ale każdy wciągający i ze świetną obsadą. Wszystkie są z 2016 roku. Od pewnego czasu walczę z niewyspaniem, więc gdyby film mnie nie porwał, nie miałabym skrupułów aby wyłączyć TV i położyć się do łóżka. Niech więc za moją rekomendację posłuży fakt, że obejrzałam je do samego końca 🙂

„Nerve”

Vee jest spokojną, poukładaną nastolatką żyjącą w cieniu swojej przebojowej przyjaciółki. Pod presją znajomych daje się namówić do udziału w grze online. „Nerve” polega na podejmowaniu wyzwań rzucanych przez widzów: pocałować nieznajomego, przymierzyć drogą sukienkę w domu towarowym… Z czasem zadania stają się coraz bardziej skomplikowane i niebezpieczne, ale Vee i jej nowy znajomy Ian radzą sobie z nimi śpiewająco i zyskują coraz większą popularność. Gdy dziewczyna orientuje się, że stała się obiektem manipulacji i gra toczy się nie tyle o „lajki”, co o jej własne życie, jest już za późno – musi wytrwać do końca, lub znaleźć sposób na zniszczenie systemu. Film mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Spodziewałam się typowego, niezbyt wymagającego kina dla nastolatek, oczywiście ze słodką historią miłosną. A tymczasem dostałam szybką akcję, rosnące napięcie, postaci z charakterem – fabuła wciąga niemal tak, jak gra. Poza tym film daje do myślenia, ponieważ porusza bardzo aktualny problem anonimowości w dobie Internetu i konsekwencji korzystania z portali społecznościowych. Naprawdę warto obejrzeć i to nie tylko ze względu na świetną rozrywkę, ale i po to, żeby później dwa razy zastanowić się, zanim cokolwiek klikniemy na Facebooku, Twitterze, Instagramie…

„The Accountant”

Christian Wolff to zamknięty w sobie perfekcjonista i geniusz matematyczny, który ma za sobą niełatwe dzieciństwo. Z jednej strony przeciętny księgowy w niewielkim biurze rachunkowym, a z drugiej niezależny specjalista od finansów największych organizacji przestępczych. Jego działania w końcu powodują zainteresowanie Wydziału ds. Ścigania Przestępstw Departamentu Skarbu. Gdy Chris podejmuje kolejną współpracę z klientem (tym razem legalnym) i w księgach rachunkowych odkrywa braki opiewające na miliony dolarów, sprawy zaczynają się komplikować. Zarówno on jak i pracująca w firmie młoda księgowa muszą uciekać i walczyć o życie. Z tym jednak księgowy również potrafi poradzić sobie całkiem przyzwoicie –  jak się okazuje zna się nie tylko na liczbach, ale i na sztukach walki. „The Accountant” to dobry film sensacyjny, na którym trudno się znudzić. Są rodzinne tajemnice, nieoczekiwane zwroty akcji, efektowne sceny pojedynków. Ben Affleck idealnie odnajduje się w roli Christiana, a subtelnie poprowadzony wątek miłosny dodaje całości smaczku.

 „Miracles from Heaven”

Żona, mąż, trzy córki w różnym wieku, zwierzyniec. Zwykła, szczęśliwa katolicka rodzina. Wszystko się zmienia, gdy u jednej z dziewczynek zdiagnozowana zostaje nieuleczalna choroba przewodu pokarmowego. Rodzice robią co tylko w ich mocy, aby pomóc dziecku: odwiedzają najlepszych specjalistów, wydają ostatnie pieniądze na leczenie, starają się sprawić Annie choć odrobinę radości. To chyba naturalne, że gdy ktoś – a szczególnie niewinne dziecko – tak bardzo cierpi, każdy wierzący człowiek w końcu zada sobie to pytanie: dlaczego? Gdzie jest ten dobry, miłosierny Bóg? Matka Anny również zaczyna wątpić, tracić nadzieję i zapał do dalszej walki. Właśnie wtedy, w chwili kryzysu, gdy dziewczynka podczas zabawy w ogrodzie ulega groźnemu wypadkowi, staje się coś niesamowitego… „Miracles from Heaven” to przepiękny film oparty na faktach, którego nie da się oglądać bez emocji. O nieskończonej sile matczynej miłości, wierze, nadziei i cudach: tych wielkich i tych drobnych, których często na co dzień nawet nie zauważamy. Muszę przyznać, że gdy wokół dzieje się tyle zła, taka historia jest wręcz potrzebna – krzepiąca, przywracająca wiarę w to, że w ludziach wciąż drzemie dobro i potrafią zdobyć się na bezinteresowną pomoc. Że mimo cierpienia, wciąż można odnaleźć spokój i radość… Przed seansem polecam zaopatrzyć się w paczkę chusteczek (albo i zgrzewkę), bo gwarantuję, że popłynie niejedna łza.

A Wy co ostatnio oglądaliście i moglibyście polecić? Chętnie coś romantycznego (wiecie, Walentynki ;)).