Miałam jakieś 10-11 lat. To były moje pierwsze wczasy z rodzicami na Chorwacji, pierwszy dzień, wymarzony pierwszy raz nad morzem. Stałam z hulajnogą na szczycie betonowej drogi i patrzyłam w dół. To była bardzo stroma górka, zakończona ostrym zakrętem, a dalej – kamienista skarpa.
Coś mi mówiło: „Nie jedź! Masz słabe hamulce, nie umiesz dobrze jeździć. To nie może się dobrze skończyć”.
Ale przecież kumpel zjechał zaledwie kilka sekund temu i szczęśliwie zatrzymał się na dole. Patrząc na niego, to wydawało się banalnie proste.
Byłam w takim szoku, że następne co pamiętam to to, że stałam w bieliźnie pod prysznicem, a rodzice spłukiwali ze mnie kurz i krew. Sama nie wiem jak to możliwe, że nic sobie nie złamałam, nawet obyło się bez szycia. Ale wyglądałam… masakra. Do dziś mam pamiątkowe blizny na kolanach. Piękny początek wakacji, co nie? A przecież coś wyraźnie mówiło: „nie rób tego!”.
„To, co wiesz, ale nie wiesz, że to wiesz, wpływa na ciebie bardziej, niż przypuszczasz” – David Myers
Pewnie i Wam nie są obce takie wyrażenia: „miałam przeczucie”, „coś mnie powstrzymywało”, „coś mi kazało”. Coś, czyli – intuicja. Z naukowego punktu widzenia, działanie intuicji da się wytłumaczyć całkiem sensownie. Po pierwsze, aby myśleć i decydować o czymkolwiek, potrzebne są emocje. Kiedy kombinujemy, chcemy wyciągnąć jakieś wnioski czy podjąć nawet najdrobniejszą decyzję, miliardy neuronów w naszym mózgu zaczynają pracować. Mózg nie segreguje informacji w jakiś logiczny, tematyczny sposób – nabyta wiedza kojarzona jest z tym, w jakich okolicznościach ją zdobyliśmy i z emocjami. Ponieważ sporo wspomnień i obrazów przechowujemy zupełnie nieświadomie, często „nie wiemy, skąd to wiemy”. Ale wiemy 😉
Jesteśmy cywilizacją stechnicyzowaną, lubimy liczby, suche fakty i niestety, nawet mimo takiego wiarygodnego wyjaśnienia, intuicja wciąż nie jest traktowana tak serio, jak pozostałe pięć zmysłów. A szkoda! Istnieje mnóstwo dowodów na to, że nasze emocje i doświadczenia pozwalają na o wiele szybsze i skuteczniejsze podejmowanie decyzji niż racjonalne analizy. Sporo doświadczeń przeprowadził choćby holenderski psycholog społeczny Ap Dijksterhuis. Według niego:
„Ludzie, którzy zawsze uważają, że decyzje podejmuje się rozumem, dokonują wielkiego samooszustwa. Im bardziej skomplikowany jest wybór, tym mniej świadomie powinniśmy go dokonywać. Świadomy rozum zniekształca jedynie to, co wcześniej prawidłowo zaobserwował i ocenił bez naszego udziału mózg”.
Przykład? Doświadczenie, w którym podzielono uczestników na dwie grupy, przedstawiono dwa samochody porównywalnej klasy i kazano wybrać lepszy. Pierwsza grupa nie dostała żadnych informacji i miała na to 15 min. Druga otrzymała plik dokumentów z danymi technicznymi samochodów i miała godzinę czasu na przestudiowanie ich. W rezultacie większość osób z grupy analizującej wady i zalety przez godzinę, wybrała gorzej. Podobne doświadczenia dotyczą typowania zwycięskich drużyn podczas zawodów, a nawet transakcji na giełdzie! Psychologowie ewolucyjni są zaskakująco zgodni: pierwsza decyzja jest zwykle najlepsza.
Hazardziści, łowcy talentów, inwestorzy, lekarze… każdy z nas bardziej lub mniej świadomie posługuje się intuicją. Przy kupnie mieszkania, szukaniu pracy, dobieraniu przyjaciół, w podróżach i nawet tych najbardziej zwykłych, codziennych rozterkach, jak choćby: „zabrać dziś parasol czy nie?”. Intuicja definiowana jest również jako wychwytywanie tego, co odbiega od normy. Dobrze to widać w przypadku inteligencji społecznej, czyli umiejętności odczytywania nastrojów innych ludzi. Np. widzimy, że ktoś się uśmiecha, ale „skądś” wiemy, że jest zdenerwowany – wyczuwamy nieszczerość, bo oczy pozostają nieruchome, przenikliwe.
Wiemy już co nieco na temat intuicji, to teraz czas na to ważne pytanie: jak z niej korzystać? Co do tego, że słuchając jej możemy tylko na tym skorzystać, chyba nie mamy zastrzeżeń. Myślę, że kluczem jest oswojenie naszej podświadomości. Tak jak dzieci uczą się reagować na bodźce odbierane przez pozostałe 5 zmysłów, tak samo i my możemy nauczyć się właściwie odpowiadać na sygnały wysyłane przez podświadomość. Po pierwsze, każdy z nas musi odkryć, w jaki sposób intuicja do niego „mówi”. Może to być ten cichy głosik w głowie, może to być gorsze samopoczucie w miejscu dla nas nieprzyjaznym, czy wręcz fizyczne sygnały, jak ból brzucha w towarzystwie osoby wrogo nastawionej. Oczywiście intuicja jak każdy inny zmysł, nie jest idealna i nieomylna. Podszepty podświadomości wynikają z ogromnej ilości doświadczeń jakie zbieramy w ciągu całego życia – czasami np. z nadmiaru emocji, mózg może wyciągać niewłaściwe wnioski. Wydaje mi się jednak, że warto od czasu do czasu, nawet eksperymentalnie jeśli zwykle kierujemy się tylko rozsądkiem, zaufać pierwszemu wrażeniu i zwyczajnie zobaczyć co z tego wyniknie. Przecież my sami najlepiej wiemy czy coś jest dla nas dobre czy wprost przeciwnie, sami najlepiej znamy swoje pragnienia i potrzeby… odpowiedzi na większość pytań muszą być w nas i zwykle wystarczy po prostu wsłuchać się w swoje własne „ja”.
Jak to jest u Was? Zdarzyło się Wam kiedyś pójść za czymś niewytłumaczalnym, czego nie rozumieliście, ale czuliście, że tak trzeba? Gdzie Was to zaprowadziło? A może zawsze twardo stąpacie po ziemi? Zapraszam do dyskusji!