PODRÓŻUJ, ŚNIJ, ODKRYWAJ

Chociaż w horoskopach czasami ciężko doszukać się choć odrobiny sensu, to jednak opis typowego koziorożca pasuje do mnie jak ulał. A szczególnie taki fakt: koziorożce nie potrafią być spontaniczne. Nie działają pod wpływem impulsu, lubią mieć jasno wytyczone cele, są zorganizowane, wytrwałe i racjonalne. I czasami, przez te właśnie cechy omijają je różne fajne rzeczy.

Weźmy taką sytuację: popijając ze znajomymi jakiś napój rozjaśniający umysł i działający rozluźniająco, snujemy sobie plany, jakby to było fajnie gdzieś razem pojechać. Nie, nie z biurem podróży i nie na wczasy. Ot, na wycieczkę – pakujemy plecaki, rezerwujemy tani lot, a może nawet stopem? Pomysł genialny w swojej prostocie! A później przychodzi poranek, powrót do obowiązków, szara codzienność i… znajomi faktycznie pakują plecaki i jadą. Bez konkretnych planów, za to z myślą: „jakoś to będzie”.  I rzeczywiście zawsze „jakoś jest”, a nawet lepiej. Bo tych niesamowitych wspomnień, przygód, ludzi poznanych w drodze, doświadczeń gdy człowiek musi sobie radzić w zupełnie nowych sytuacjach, pięknych widoków i cudnych zdjęć nikt im nie odbierze. A ja? A ja jak zwykle mówię sobie: „może następnym razem”. I tak do następnego razu…

“All journeys have secret destinations of which the traveler is unaware.”

346

Bardzo chciałabym, żeby któregoś dnia nareszcie udało mi się przełamać i faktycznie wyjechać gdzieś bez planowania całymi miesiącami i bez rezerwowania konkretnego miejsca do spania. Wiecie, ja uwielbiam zaplanowane wyjazdy – jestem trochę wygodna (przyznaję się – bez ciepłej wody i łóżka ciężko mi się obejść :)) no i z natury cenię sobie stabilność, spokój, porządek. W ten sposób też najlepiej odpoczywam, wszystko jest dopięte na ostatni guzik i o nic nie muszę się martwić. Ale wydaje mi się, że cały urok takich spontanicznych podróży polega właśnie na tym, że nie wiemy co przyniesie jutro. Przenosząc się z miejsca na miejsce, poznając miasta na własną rękę, gubiąc się i zagadując nieznajomych, poznając inne kultury „od kuchni”, czasami nawet samotnie – możemy odkryć coś zupełnie nowego, niesamowitego. Może samych siebie?

“Travel is more than the seeing of sights; it is a change that goes on, deep and permanent, in the ideas of living.”

344

A skoro już się wywnętrzniam, to napiszę i o tym sekrecie: tak najbardziej, to marzy mi się dłuższa podróż kamperem lub z przyczepą kempingową. Do Toskanii…

“A good traveler has no fixed plans and is not intent on arriving.”

347

„Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, od­kry­waj.”

348

Ciekawa jestem, czy Wam zdarzały się takie wycieczki „na wariata:”, czy może tak jak u mnie – wszystko jeszcze przed Wami?

Źródło zdjęć: 1, 2, 3, 4, 5.

28 Comments

  • by Kasia Posted 23 lipca, 2014 10:18 pm

    Wszystko przed tobą. Ja lubię spontaniczne wyjazdy, ale nie ma podróży bez przygotowania, chyba, że mamy dużo kasy i kupujemy wszystko na miejscu 🙂 Radzę spróbować! Ja też jestem wygodna, ale twarzą w twarz z przygodą nie szuka się wygodnego łóżka, bo spanie w namiocie lub pod gołym niebe, na plaży przynosi więcej satysfakcji. W podróży otwieramy się na ludzi i możliwości, jakie nam dają te spotkania. Z biurem podróży nie mamy możliwości porozmawiać, poznać, zgłębić kulturę na poważnie, a ryzyko, że mam się coś przytrafi jest takie same jak w przypadku wypadków w własnym domu. Pozwól sobie raz zaszaleć, jeśli złapiesz bakcyla to witaj w gronie prawdziwych podróżników, jeśli nie, grunt, że przynajmniej spróbowałaś i wiesz, że to nie dla ciebie.

    • by Anna Tabak Posted 24 lipca, 2014 8:17 pm

      Mam coraz większą ochotę spróbować, tak jak piszesz chyba tylko w ten sposób mogę się dowiedzieć czy takie podróżowanie jest dla mnie 🙂

  • by margaritum Posted 23 lipca, 2014 10:36 pm

    Ja również jestem koziorożcem i choć nie wierzę w horoskopy, uporządkowanie i zapobiegliwość jak najbardziej do mnie pasują 🙂 Na spontaniczne wyprawy trzeba mnie namawiać, ale jak już dam się przekonać, to fala mnie niesie 🙂 Dobrze jest mieć grupę ludzi, wśród których łatwiej się otworzyć na nowe doświadczenia 🙂

    • by Anna Tabak Posted 24 lipca, 2014 8:19 pm

      Czyli jednak w tych horoskopach opisowych jest ziarnko prawdy 🙂 otóż to – w grupie raźniej i na pewno łatwiej na początku, a mnie chyba brakuje takiej zgranej paczki z którą faktycznie mogłabym gdzieś się wybrać…

  • by Króliczek Doświadczalny Posted 24 lipca, 2014 10:55 am

    Z mojej pierwszej w życiu wycieczki na wariata przywiozłam sobie przyszłego męża 😉
    Potem podróże były już we dwójkę 🙂

    • by Anna Tabak Posted 24 lipca, 2014 8:19 pm

      Że tak napiszę – „pamiątka” z podróży wyższego rzędu 😀

  • by Mrslifestyle.pl Posted 24 lipca, 2014 3:19 pm

    Ja nie jestem osobą, która dużo planuje, od tego jest mój facet. Ja nigdy nie wiem co mnie spotka w podróży, on planuje i porywa mnie na spontaniczne wypady. Nie bronię się przed tym, bo jeszcze nie zdarzyło się, abym coś źle wspominała. Ale fakt nie jest to spontan bez przygotowania 😉 Racząc się napojami rozluźniającymi często czujemy wolność, na którą na co dzień sobie nie pozwalamy. Czasem wracając do rzeczywistości pojawia się kac moralny, że nie mamy tyle odwagi, aby rzucić się w wir realizacji marzeń. A może to jest ta odpowiedzialność, którą nabywamy.

    • by Anna Tabak Posted 24 lipca, 2014 8:25 pm

      No właśnie, alkohol dodaje odwagi. A w dzień wraca rozsądek 🙂 być może tak jak piszesz ma to coś wspólnego z odpowiedzialnością, albo raczej przybywaniem obowiązków i osób/rzeczy o które musimy dbać. Czasem po prostu nie ma możliwości, żeby zostawić z dnia na dzień wszystkich i wszystko w totalnym chaosie i zrobić sobie nieplanowane wakacje 🙂

    • by Dorota Zalepa Posted 26 lipca, 2014 9:31 am

      Karolina, masz super chłopaka. U mnie, ja wszystko planuję, a chciałabym tak czasem, żeby wszystko zaplanowano za mnie 🙂

  • by Agnieszka | flow coach Posted 24 lipca, 2014 5:34 pm

    Już widzę nas dwie w kamperze, pośród toskańskich pól… <3

    • by Anna Tabak Posted 24 lipca, 2014 8:15 pm

      A ja już widzę jakie piękne zdjęcia byś przywiozła z tej podróży! 🙂

  • by paranoJa Posted 24 lipca, 2014 9:21 pm

    Hyh, też jestem koziorożcem i zastanawiałam się przez chwilę, na ile opis, który tu przedstawiłaś jest zgodny z rzeczywistością. I tak myślę, że bardzo. Przy czym mnie ciepła woda i łóżko nie są potrzebne, a z takiej niezbyt dalekiej (chociaż jednak cała Polska), a już na pewno niezbyt wygodnej podróży przywiozłam sobie MI, więc polecam. 🙂 Marzenie mam nieco podobne do Twojego, choć u mnie kamper byłby nieco bardziej po kosztach. No ale to może za 2-3 lata, bo potrzeba na to maaasę pieniędzy, których nie mam.

    A w związku z tym, że dopiero wróciłam z dość długiej blogowej nieobecności, zarówno na swojego bloga, jak i na blogi, które czytam, to chciałabym przy okazji dodać kilka słów na temat poprzednich postów.

    Na dobry początek gratuluję skończenia studiów! Znam ten ból studiów z rozsądku. I to dosłownie ból. Po drugie, jeśli chodzi o branie się za siebie i motywację. Też by mi się przydało, bo mój lajfstajl wygląda mniej więcej tak, jak Twój, a czasami gorzej, bo zdarza mi się pracować po 12-14 godzin dziennie. Co do motywacji – dla mnie oglądanie chudych, wysportowanych laseczek, progresów czyli wizualizacji przed i po chudnięciu oraz ładnego zdrowego żarełka są najlepsze na świecie. Polecam w tej kwestii Instagram i Pinteresta. 🙂 A jeśli chodzi o jedzenie do pracy, to rzeczywiście spoko jest, jak już ktoś wspominał pod tamtym postem, pokrojona marchewka. Albo jabłko. Albo cokolwiek, co lubisz. Banan też w ostateczności da radę, choć taki do końca dietetyczny nie jest, ale na pewno bardziej dietetyczny niż batonik. No i wszelkie mniejsze owoce: winogrona, teraz czereśnie. <3

    I jeszcze słów kilka odnośnie Bursztynowego Anioła. Pisałam Ci już o tym, jak pierwszy raz trafiłam na Twojego bloga, że BA jest absolutnie cudowny i uwielbiam go czytać. Dzisiaj tak sobie pomyślałam, że łał, ale fajnie byłoby mieć to jako książkę – na plażę (nie, żebym miała czas ostatnio bywać na plaży), do pociągu czy autobusu. Ale zaraz potem pomyślałam sobie, że prawdopodobnie nigdy nie kupiłabym takiej książki w – powiedzmy – EMPiKu. No bo o… Dwóch facetów, jeden wyśniony książę (bogaty, przystojny, bla, bla, bla), drugi przyjaciel itd. Niezbyt "udana" dziewczyna. No banał. Ot, taki paradoks – uwielbiam czytać, ale kupić pewnie bym nie kupiła. Ba! Nie chodzi o samo kupno i wydawanie pieniędzy, ale pewnie nawet z biblioteki czy od kogoś znajomego bym nie wypożyczyła.

    I tu przechodzę do kolejnej sprawy: jak można nie lubić biografii?! Biografie są super! Uwielbiam biografię i są to chyba najczęściej czytane przeze mnie książki! <3

    A żeby nie było, że tak tylko chwalę i chwalę, to powiem, że ostatni odcinek BA podobał mi się najmniej. IMO przegięcie po prostu, żeby dorosłe laski – w książce czy nie – zachowywały się tak, jak zachowywały się dziewczyny w tej części, śledzenie, bieganie po kuchniach pracowniczych. Łeee… Ale i tak z utęsknieniem wyglądam następnego odcinka! 🙂

    • by paranoJa Posted 24 lipca, 2014 9:21 pm

      ups… chyba się delikatnie rozpisałam 😀

      • by Anna Tabak Posted 26 lipca, 2014 11:38 am

        A ja uwielbiam długie komentarze! Ogromnie mi miło, że wpadasz i śledzisz co się u mnie dzieje, dziękuję za gratulacje 🙂 a wiesz, pomysł na „Bursztynowego Anioła” przyszedł mi jeszcze w liceum, gdy czytałam jakąś banalną książkę z oklepaną fabułą. Niby nic odkrywczego, a podczas wakacji przyjemnie się czytało. No i wtedy właśnie pomyślałam, że skoro ktoś pisze takie „banały”, a ktoś inny to kupuje i czyta… to ja też tak mogę 😀 nawet większość komedii romantycznych opiera się na takich niezbyt wyszukanych historiach. Z założenia ta powieść miała taka właśnie być – lekka, łatwa i przyjemna, sama nieźle się bawię pisząc i wymyślając bardziej lub mniej prawdopodobne scenki 🙂 czy się doczeka książkowej wersji – nie wiem, ale pisanie polubiłam i mam marzenie żeby w przyszłości napisać jakąś bardziej ambitną powieść i faktycznie ją wydać. Nawet pewien zarys pomysłu już jest 🙂 Bardzo miło mi czytać, że czekasz na kolejny odcinek, to motywuje do pisania!

  • by Dorota Zalepa Posted 26 lipca, 2014 9:35 am

    Spontaniczne wycieczki jeszcze przede mną. Choć zdarzył mi się kiedyś taki wypad bez planu i muszę przyznać, że bardzo miło go wspominam. Mając dziecko, boję się jechać zupełnie nieprzygotowana. Wiem, że takie myślenie jest zgubne, bo nie żyjemy w buszu, wszystko na miejscu można sobie zorganizować. A ja zabieram furę leków (gdyby zachorował), ubrań (bo pogoda może być różna), jedzenia (bo nie wiadomo co zastaniemy na miejscu) itd.

    • by Anna Tabak Posted 26 lipca, 2014 11:27 am

      Z dzieckiem na pewno człowiek czuje się pewniej będąc przygotowanym. Chociaż ja i bez dziecka mam podobnie, nawet moja codzienna torebka waży chyba tonę – bo wszystko może się przydać 🙂

  • by Booklover Posted 28 lipca, 2014 9:30 pm

    Też jestem takim typem, który woli mieć wszystko zaplanowane, nawet nie tylko w podróży, w życiu też. Czy chciałabym spróbować kiedyś takiej wycieczki? Być może tak, ale z pewnością za pierwszym razem nie byłyby to wielkie szaleństwa bo zazwyczaj żeby do czegoś się przełamać stosuję metodę małych kroczków 🙂

    • by Anna Tabak Posted 29 lipca, 2014 8:36 pm

      Zgadzam się, jeśli kiedyś nareszcie zdecyduję się na taką podróż, to za pierwszym razem raczej nie będzie to zbyt daleko. A gdybym miała podróżować sama, to już w ogóle chyba tylko do miejsca które choć trochę znam 🙂

  • by Kej. Posted 29 lipca, 2014 7:43 pm

    Ja też lubię mieć wszystko zaplanowane. Źle bym się czuła, gdybym nie miała czegoś dopiętego na ostatni guzik. Nawet ostatnio jadąc na 3 dni pod namioty ze znajomymi, co miało być zresztą spontanem, musiałam mieć listę potrzebnych rzeczy, które wezmę. I gdybym tylko mogła to pewnie i łóżko bym ze sobą wzięła! Zaś co do stopów – nigdy przenigdy. Bałabym się, że trafię na jakiegoś typa spod ciemnej gwiazdy. A tych którzy tak podróżują – podziwiam, są odważni!
    Pozdrawiam serdecznie! 🙂

    • by Anna Tabak Posted 29 lipca, 2014 8:38 pm

      Ja też podziwiam takie osoby, ogromnie! Chociaż większą grupą to niekoniecznie musi być takie niebezpieczne 🙂 również pozdrawiam!

  • by Róża Posted 30 lipca, 2014 11:33 am

    Może to nie jest szaleńcza w sposób że pakuję się i wyjeżdżam, ale wielu uważa że to szaleńcze co robimy z mężem:) Rzucamy nasze dotychczasowe życie, pracę, znajomości i… wyjeżdżamy do Australii!! Zbieramy od roku i mamy nadzieję że to będzie świetna przygoda może tam zostaniemy jak będziemy mieć szczęście 🙂 Zawsze chciałam postępować spontanicznie i bardzo cenię i podziwiam osoby które potrafią z dnia na dzień spróbować czegoś nowego ja nigdy taka nie byłam i myślałam „jak sie nie uda?” Żyjemy tylko raz i nie wiemy ile nam zostało na tej ziemi dlatego czas zmienić swoje żcyie i nie żyć jak wszyscy spróbowac czegoś nowego może się nie uda może stracimy dużo pieniędzy ale nikt nam wspomnień i tej przygody nie odbierze:) Tak jak napisałaś lepiej za dwadzieścia lat żyć z myślą że coś próbowało sie zrobić niż to że się nie spróbowało:)

    Pozdrawiam! Dzisiaj znalazłam bloga i powoli przeglądam

    Róża 🙂

    • by Anna Tabak Posted 30 lipca, 2014 7:38 pm

      Wow, taka przeprowadzka to naprawdę duży krok! Ja dzisiaj przywiązuję się do ludzi i miejsc znacznie słabiej niż kiedyś, jednak jakiś sentyment pozostaje no i poukładanie sobie wszystkiego od nowa na pewno nie jest łatwe… dlatego bardzo podziwiam! I trzymam kciuki za nowy początek, oby się Wam ułożyło tak jak sobie wymarzyliście 🙂

    • by Maci Mieć Posted 27 września, 2014 10:50 am

      :)super

  • by SzczęścioManiaczka Posted 1 sierpnia, 2014 9:47 pm

    Mi się zdarza jeździć na wariata 😛 Kiedyś w ciągu 15 minut zdecydowałam się na wyjazd do Szwecji. Koleżanka napisała, że ma tani bilet, a ostatecznie nie może jechać i czy nie chciałabym go odkupić. No i kupiłam 🙂 Zazwyczaj wakacje z rodzicami też tak wyglądają (tak mam 24 lata i dalej jeżdżę na wakacje z rodzicami ;), nie wiemy dokładnie kiedy, ani gdzie 😛 Chociaż przyznaje, że gdy byli młodsi jeździliśmy jeszcze bardziej spontanicznie – załatwiali urlop z dnia na dzień, pakowaliśmy się do auta i jechaliśmy przed siebie, bez czytania przewodników itp. i zawsze było super 🙂 Teraz podróżując z moim mężczyzną, często wcześniej rezerwujemy noclegi, ale z biurami podróży nie jest nam po drodze (chociaż przyznaje, że co raz częściej marzy mi się takie all inclusive) 🙂

    A Toskania to moje marzenie 😛 Ale to już nie będzie na całkowitym spontanie, bo tyle się o niej naczytałam, że wiem gdzie chcę być i co zobaczyć! 😀

    • by Anna Tabak Posted 3 sierpnia, 2014 2:02 pm

      Widzę, że nie tylko mnie ciągnie do Toskanii. To tylko potwierdza moje przekonanie, że coś w tym jest i warto się wybrać 🙂

  • by Michalina Sobków Posted 10 sierpnia, 2014 12:52 pm

    Zawsze zaskakuje mnie zgodność głównych założeń mojego znaku zodiaku z moją osobą. W moim przypadku jest to baran – porywczy, nieprzewidywalny, idący pod prąd 🙂

    Podróż życia miała być w te wakacje. Stopem na Gibraltar. Mieliśmy jechać z bratem, jednak ostatecznie pewne sprawy nie poszły po naszej myśli. Wiem, że to jeszcze przede mną, za rok będzie o tego idealna okazja, gdy po maturze będę mieć przed sobą najdłuższe wakacje w życiu 🙂 Póki co spontaniczne wyjazdy jak najbardziej towarzyszą mojej codzienności, jednak na troszkę mniejszą skalę. Jednego dnia zamyślę, a drugiego jestem już na drugim końcu Polski. Dzięki temu polubiłam nawet naszą kolej państwową, gdzie można poznać mnóstwo naprawdę niesamowitych osób. Wystarczy się otworzyć, a wszędzie czeka na nas coś ekscytującego! 🙂

    Z moich niespodziewanych wyjazdów zdecydowanie mniej zadowolona jest moja mama, która martwi się o swoją jedyną córeczkę 🙂

    • by Anna Tabak Posted 10 sierpnia, 2014 2:22 pm

      Podziwiam za odwagę! Fakt, w wakacje po maturze można naprawdę dużo zrobić i zwiedzić 🙂 a mamy już chyba tak mają, nie ma większego znaczenia czy pojedziesz na kilkudniową wycieczkę pod namiot, czy stopem na koniec świata… mama i tak będzie się martwić 😀

  • by Maci Mieć Posted 27 września, 2014 10:02 am

    Podziwiam za odwagę!

Comments are closed.