ŚWIĘTUJEMY!

Dziś chciałabym podzielić się z Wami wirtualnym ciachem. Jest okazja! 131 opublikowanych wpisów, 1207 komentarzy…  Anna at Heart ma już roczek 🙂 to chyba dobry moment na podsumowanie tych 12 miesięcy blogowania.

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

Ok 1,5 roku temu zaczęłam zaglądać na kilka blogów, podobało mi się to, o czym i jak piszą autorki. W pewnym momencie przyszła taka myśl: „zaraz… przecież ja też mogę!”. Już wtedy wiedziałam, że założenie własnego bloga jest tylko kwestią czasu. Pomysł dojrzewał całą zimę, start w końcu zaplanowałam na wiosnę 2014. Bardzo zależało mi na tym, żeby blog od samego początku wyglądał estetycznie, a tematyka była spójna. Dałam sobie kilka miesięcy czasu na zastanowienie, jak to wszystko miałoby wyglądać. Pisanie do szuflady, notowanie pomysłów, poszukiwanie szablonu, „podglądanie” innych blogerów… dzięki temu mój blog jest dokładnie taki, jak sobie wymarzyłam.

CZEGO NAUCZYŁO MNIE BLOGOWANIE?

Przede wszystkim cierpliwości! Rok temu miałam domenę, szablon, x tekstów tylko czekających na opublikowanie, ale nie miałam najważniejszego: czytelników. Niektórzy uparcie powtarzają, że piszą bloga dla siebie, ale według mnie to bzdura. Dla siebie pisałam dawno temu i wtedy moje teksty lądowały tylko i wyłącznie w folderze na dysku 😉 Blogowanie uświadomiło mi, że czasami trzeba trochę poczekać na efekty swojej pracy, ale wytrwałość zawsze się opłaca. Blog nadal się rozwija i choć dzieje się to pomału, to jednak z każdym miesiącem zagląda tutaj więcej osób. I to cieszy!

Blogowanie nauczyło mnie również odpowiedzialności. Rzecz raz wrzucona do Internetu nigdy nie ginie, dlatego nauczyłam się myśleć dwa razy, zanim kliknę „opublikuj”. Wciąż mam dylematy jeśli chodzi o to, gdzie leży granica prywatności, ale udało mi się wypracować pewne zasady, których zawsze się trzymam – np. nie publikuję zdjęć ani nawet wypowiedzi bliskich osób bez ich zgody.

Co jeszcze? Fakt, że nawet gdy ma się mnóstwo zajęć i praktycznie zero wolnego czasu, to jeśli coś się faktycznie lubi, zawsze uda się wycisnąć z doby jeszcze odrobinkę. Nieraz słyszałam pytania: „jak Ty to robisz? Kiedy Ty śpisz?”. Cóż, czasami sama nie wiem, jak to robię… ale gdy zaplanuję sobie jakiś wpis albo dostanę twórczej weny to nie ma siły, muszę wszystko zapisać. Inaczej nie zasnę.

CO MI DAJE PROWADZENIE BLOGA?

Osoby zaglądające na Anna at Heart od dłuższego czasu pewnie wiedzą, że jestem z natury introwertyczką. Level hard 😉 rodzina i najbliżsi znajomi znają mnie na wylot, jednak już osoby z którymi pozostaję na stopie koleżeńskiej, nie wiedzą o mnie praktycznie nic. Nie jestem gadułą, nie jestem dobra w mówieniu głośno swojego zdania, nie reaguję emocjonalnie. W bezpośrednich kontaktach udaje mi się przekazać innym może jakieś 10% tego, co bym chciała. Ale udało mi się znaleźć na to sposób: pisanie! Gdy przelewam myśli na papier, tfu, klawiaturę, mam chwilę na zastanowienie, udaje mi się je uporządkować. Piszę o tym co mi się podoba, co mnie interesuje, co myślę, co przeżywam, co wywołało u mnie jakieś emocje. Pisząc, jestem sobą – nie w 10, a pewnie nawet w 100%. Dodatkowo fakt, że ktoś tutaj zagląda, podoba mu się to co robię, po prostu chce czytać teksty napisane właśnie przeze mnie, działa na mnie budująco. Wystarczy kilka ciepłych słów od czytelników, żeby na twarzy pojawił się uśmiech, a pewność siebie podskoczyła o kilka kresek w górę.

Nie skłamię, gdy napiszę, że dzięki blogowaniu wciąż się rozwijam. Regularnie pisząc szlifuję swój styl, blogowanie również zmusza mnie czasami do ruszenia tyłka z kanapy. Gdybym nie miała swojego miejsca w sieci, prawdopodobnie po powrocie z pracy oglądałabym kilka odcinków jakiegoś odmóżdżającego serialu i do spania. A tak… czytam, myślę, notuję, szukam, robię zdjęcia, zaglądam na inne blogi. Wiem, że nie stoję w miejscu.

716

CO NAJBARDZIEJ LUBIĘ W BLOGOWANIU?

Wasze komentarze! Każdy komentarz to dla mnie taki sygnał, że mój tekst nie poszedł w kosmos, a wywołał u kogoś jakąś reakcję: rozbawił, zainteresował, zainspirował, dał do myślenia. Tak jak pisałam wcześniej, bloga prowadzę nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Was, dlatego cieszy mnie każda wiadomość zwrotna. Dzięki temu wiem, że to co robię ma sens! Często też dzielicie się w komentarzach swoimi doświadczeniami, przeżyciami – czuję, że w jakiś sposób obdarzacie mnie swoim zaufaniem. Dzięki Waszym komentarzom ja również czegoś się uczę, uczą się inni czytelnicy, mamy okazję poznać różne punkty widzenia, czasami podyskutować. To jest super! I w tym miejscu chciałabym bardzo Wam podziękować. Jesteście świetni i świetnie, że jesteście 🙂

JAKIE MAM PLANY NA KOLEJNY ROK?

Muszę się do czegoś przyznać. Czasami, szczególnie na początku mojej przygody z blogowaniem, gdy nie miałam żadnego gotowego wpisu w zapasie, dopadała mnie panika: „ojej, już dwa dni niczego nie opublikowałam, wymyśl coś! Szybko!”. I tak, zdarzało mi się publikować wpisy „zapchajdziury”, z których ja sama nie byłam do końca zadowolona. A tymczasem… przekonałam się, że nawet kilkudniowa i dłuższa przerwa to nie jest jakaś katastrofa, czytelnicy wcale nie uciekają. Dlatego mam mocne postanowienie publikowania wpisów tylko wtedy, gdy faktycznie będę miała coś ważnego/ciekawego do przekazania, nawet jeśli przez to miałyby pojawiać się rzadziej. Chyba lepiej poświęcić więcej czasu na dokładne przestudiowanie jakiegoś tematu, zamiast wrzucać coś naskrobanego w pośpiechu. Prawda?

CO ZROBIĆ, ŻEBY BYŁO JESZCZE LEPIEJ?

To pytanie do Was 🙂 chodził mi po głowie pomysł stworzenia ankiety, ale ponieważ sama za nimi nie przepadam, to odpuściłam. Za to komentarze są Wasze! Jeśli nie chcecie się ujawniać, to oczywiście możecie pisać jako „gość”. Cenne będą dla mnie wszystkie wskazówki – dotyczące szablonu, częstotliwości publikowania wpisów, stylu, tematów. Czego jest za dużo/za mało? Negatywne opinie również biorę na klatę! Jeśli wpisy w którejś konkretnej kategorii szczególnie przypadły Wam do gustu to dajcie znać, postaram się, żeby pojawiały się częściej. A może chcielibyście, żebym poruszyła jakiś konkretny temat? Możecie również zadawać mi pytania, jeśli tylko będę umiała to odpowiem.

Acha, i jeszcze jestem ciekawa z jakich społecznościówek najchętniej korzystacie? Anna at Heart obecnie możecie znaleźć na facebooku, twitterze, instagramie i bloglovin – jeśli jeszcze nie obserwujecie, to gorąco zachęcam.

Na koniec tego długiego rocznicowego posta chciałabym szczególnie podziękować jednej osobie. Mężu: dziękuję! Za postawienie bloga na nogi, wsparcie techniczne i czuwanie, żeby wszystko działało jak należy :*