Dziś kilka słów o tym, co dla mnie akurat jest najbardziej na czasie – o kompletowaniu wyprawki dla Maleństwa. Nareszcie udało się nam z tym uporać, do dokupienia zostało dosłownie kilka drobiazgów. Czy nie popełniliśmy żadnego błędu to się dopiero okaże 😉 ale myślę, że podeszliśmy do tego całkiem rozsądnie i być może moje spostrzeżenia przydadzą się jakiejś przyszłej mamie. Bo gdy człowiek zacznie się mocniej zagłębiać w temat to okazuje się, że ilość rzeczy, których może potrzebować taka maleńka istotka jest niewyobrażalnie ogromna… nie będę tutaj publikowała naszej listy, za to chciałabym zwrócić uwagę na kilka pytań, które warto sobie zadać i to nawet już na początku ciąży.
- ILE MOŻEMY WYDAĆ?
To chyba najbardziej podstawowe pytanie, od odpowiedzi na nie zależy m.in. to, gdzie będziemy szukać danych produktów. W naszym przypadku stawialiśmy na wysoką jakość, ale z zachowaniem zdrowego rozsądku i bez sugerowania się chwilową modą czy popularnością marki. Dobrze jest rozejrzeć się wcześniej po sklepach (stacjonarnych i internetowych) i porównać ceny, bo nieraz przekonałam się, że nawet w przypadku identycznych rzeczy mogą się one diametralnie różnić. No i na pewno należy się zastanowić, na jakich produktach można zaoszczędzić, a na jakie nie warto żałować pieniędzy. Np. fotelik samochodowy – w tym wypadku byliśmy zgodni z Mężem, że bezpieczeństwo jest priorytetem. Wydaje mi się, że warto też popytać wśród rodziny i znajomych, którzy również mają małe dzieci i jeśli to możliwe skorzystać np. z zalegających im ubranek. Maluszki rosną tak szybko, że często nawet rodzice nie zdążą założyć im czegoś więcej niż 1-2 razy, nie ma szans żeby takie ubranka były zniszczone.
- KIEDY?
Tzn. kiedy mamy zamiar zacząć robienie zakupów. Moim zdaniem 7-8 miesiąc ciąży jest w sam raz – już bliżej „końca”, ale wciąż jeszcze mamy wystarczająco dużo sił. Nie jestem zwolenniczką zostawiania wszystkiego na ostatnią chwilę, a to z kilku powodów: samopoczucie zwykle wtedy już jest gorsze, maluszek może się pospieszyć i powitać nas nieco wcześniej niż się spodziewamy, nie ma sensu też dokładać sobie stresu w tych ostatnich tygodniach i martwić się, że coś nie dotrze na czas. Wiedzieliście np. że w przypadku niektórych wózków po złożeniu zamówienia na dany model w wybranym kolorze i materiale, trzeba sobie na niego poczekać nawet kilka miesięcy? Dla mnie to było sporym zaskoczeniem! Acha i jeszcze jedno, w nawiązaniu do poprzedniego punktu: jeśli nasz budżet jest dość ograniczony, to może warto zabrać się za kompletowanie wyprawki jeszcze wcześniej, wtedy koszty rozkładają się na kilka miesięcy.
- CO?
A konkretnie, chodzi mi o przygotowanie listy rzeczy, których będziemy potrzebować. U nas było ich nawet kilka 🙂 pierwsza lista, którą przygotowałam była podzielona na kategorie (do karmienia, do przewijania, do spania, na spacer, etc.). Gdy mieliśmy już część rzeczy i zorientowaliśmy się w cenach, to kolejną listę podzieliłam sobie według miejsc zakupu (drogeria, apteka, sklep internetowy, etc.). Warto mieć taka listę wydrukowaną przy sobie i robiąc rozeznanie w sklepach, notować sobie z boku to, co mówi sprzedawca (np. model i cena wózka, fotelika – to łatwo ucieka z pamięci, a gdy mamy zapisane, możemy później poczytać o nim więcej w Internecie i porównać ceny). Ok, ale skąd mamy wiedzieć czego dokładnie będzie potrzebował maluszek, skoro zostajemy rodzicami po raz pierwszy? Polecam skorzystać z gotowych list dostępnych w sieci, a następnie zweryfikować je pod kątem własnej intuicji. Bardzo pomocne są również rady naszych własnych mam, opinie na forach internetowych, na pewno można też poprosić o pomoc położną (np. jeśli chodzi o kosmetyki dla dzieci czy akcesoria do pielęgnacji).
- JAK BARDZO SZALEJEMY?
To oczywiście mocno zależy od wielu czynników: budżetu, naszego zdrowego rozsądku, poczucia estetyki, a nawet miejsca w mieszkaniu… To naturalne, że chcemy aby Maleństwu niczego nie brakowało i żeby było otoczone wszystkim co najlepsze. Z doświadczenia wiem, jak bardzo trudno jest się powstrzymać choćby przed zakupem maleńkich ubranek, które są takie urocze. Ale czy na pewno taki maluszek potrzebuje x par butów i koszul w pierwszych tygodniach życia? Stawiałabym raczej na praktyczne body czy śpioszki, za to z dobrych jakościowo materiałów. A te wszystkie gadżety, które mają ułatwiać życie lub chociaż cieszyć oko (poduszki do karmienia, miś-szumiś, zabawki, bujaczki i wiele wiele innych…)? Powiem szczerze, że nie znalazły się na naszej głównej liście zakupowej. Ale! Właśnie tworzę kolejną, taką rezerwową – rzeczy, które nie są „must have” zaraz po powrocie ze szpitala, ale mogą okazać się pomocne i wtedy je po prostu dokupimy. Np. niania elektroniczna, którą niby wszyscy mają i korzystają… ale czy w naszym małym mieszkaniu na pewno będzie niezbędna? To nie to samo co duży piętrowy dom, jestem właściwie pewna że będąc w pokoju obok bez problemu usłyszę jak Maleństwo się obudzi. Ale może przydałaby się podczas wizyt u dziadków? Zobaczymy 🙂 No i jeszcze jedna kwestia: zwykle świeżo upieczeni rodzice miewają gości, każdy chciałby się przywitać z nowym członkiem rodziny. Żeby więc uniknąć zupełnie niepraktycznych czy powtarzających się prezentów, można im co nieco delikatnie zasugerować.
Czy coś jeszcze? Hmm… chyba tylko tyle, że obojętnie ile pieniędzy wydamy i czy kupimy o jedną parę mini skarpetek za mało czy o 10 za dużo… to i tak w tym wszystkim najważniejsza jest miłość, ciepło, bliskość i dobre chęci. A tego kupić się nie da.
Jeśli wśród czytelniczek znajdują się jakieś bardziej doświadczone mamy, to zachęcam do wymiany opinii w komentarzach – czym Wy się kierowałyście przy kompletowaniu wyprawki? Co Waszym zdaniem jest takim absolutnym „must have” na początek?