Temat trudny, post bardzo osobisty i ważny dla mnie. Wcześniak – czyli dziecko urodzone przed czasem. Wiele mówi się o cudach, o postępie nauki i medycyny, o sukcesach gdy te maleńkie kruszynki przeżywają i co więcej, mogą rozwijać się podobnie jak dzieci urodzone o czasie. Nie mówi się natomiast o emocjach, przeżyciach, pierwszych chwilach w domu z takim dzieciątkiem. Pisałam już o tym, co się zmieniło w moim życiu odkąd zostałam mamą. A dziś odpowiadam na pytanie: co to dokładnie znaczy być mamą wcześniaka?
Po pierwsze chciałabym zaznaczyć, że nie wiem jak to jest być mamą SKRAJNEGO wcześniaka. Krzyś urodził się w 35 tygodniu, a od 37 tygodnia mówi się o dzieciach donoszonych. Czyli brakło mu tylko (dla mnie aż) dwa tygodnie. Dziś ma skończone 4 miesiące i patrząc na niego nikt by nie zgadł, że jest wcześniakiem – wygląda, rozwija się, śmieje i „rozmawia” po swojemu identycznie, jak inne dzieci. Obojętnie jednak, czy mówimy o dzieciach urodzonych w 35, czy w 25 tygodniu myślę, że pewne przeżycia są bardzo podobne dla wszystkich mam wcześniaków.
NIESPODZIANKA
Gdy ciąża jest zagrożona, można spodziewać się wcześniejszego rozwiązania. Często jednak przyczyny przedwczesnego porodu pozostają nieznane i tak właśnie było u nas. To wszystko dzieje się tak nagle! Wyprawka jeszcze nieogarnięta, torba do szpitala niespakowana, totalny chaos i panika… Skąd w ogóle wziąć ubranka w rozmiarze 44, gdy wszyscy radzili, żeby od razu kupować na 62?!
PO PORODZIE
Chyba każda przyszła mama marzy o tej magicznej chwili, gdy wyczerpana porodem będzie mogła po raz pierwszy wziąć swoje dzieciątko na ręce. W przypadku wcześniaków nie jest to jednak takie oczywiste. Te kruszynki zwykle potrzebują natychmiastowej opieki lekarskiej i nie ma możliwości przytulania i cieszenia się tym wyjątkowym momentem. Choć mój Synek zaraz po urodzeniu dostał 9, a następnie 10 pkt w skali Apgar to i tak mogłam potrzymać go w ramionach tylko przez króciutki moment.
W SZPITALU
To jest bardzo, ale to bardzo trudny okres. Wokół same uśmiechnięte rodziny, a samemu… samemu można jedynie pooglądać swoje maleństwo przez szybkę inkubatora, ewentualnie potrzymać je za rączkę. No chyba, że stan dziecka jest stabilny i trafi się miła pani położna, która popiera kangurowanie i pozwoli się chwilkę poprzytulać. Synek spędził w inkubatorze tydzień i to był najtrudniejszy tydzień w całym moim życiu. Szczerze podziwiam te silne mamy, które trwają przy swoich dzieciach podpiętych do aparatury przez całe miesiące.
BABY BLUES
Baby blues i depresja poporodowa to modne ostatnio pojęcia. Każda mocno zmęczona mama, w której organizmie dodatkowo szaleją hormony i musi jeszcze nauczyć się funkcjonowania w nowej roli, ma prawo do spadków nastroju – przyjmuje się to za coś naturalnego. A co z mamą, która została „zaskoczona” przedwczesnym macierzyństwem? Przeczytałam kiedyś takie zdanie: „Kiedy rodzi się wcześniak, za wcześnie rodzi się nie tylko dziecko, ale i matka.”. To prawda! Kobieta nie zdążyła oswoić się z myślą o porodzie, hormony świrują na maxa, organizm czysto fizycznie nie jest jeszcze gotowy na takie wyzwanie. Co to w ogóle znaczy „zaawansowana ciąża”? Dodajmy do tego troskę o zdrowie dziecka, brak możliwości budowania więzi poprzez przytulanie, noszenie, karmienie… nie da się uniknąć łez.
POCZUCIE WINY
Żadna kochająca przyszła mama będąc w ciąży nie zrobi świadomie niczego, co mogłoby zaszkodzić dziecku. Ja również dbałam o nas, jak tylko potrafiłam. Zdrowo się odżywiałam, pilnowałam regularnych badań i kontroli u lekarza, odpoczywałam, pozwalałam sobie właściwie tylko na spokojne spacery. A jednak… cały czas towarzyszy ten upierdliwy głosik z tyłu głowy: „a może mogłam bardziej uważać, bardziej się starać, może mogłam jakoś temu zapobiec.” Ten głos staje się głośniejszy podczas oglądania dziecka w inkubatorze, nieprzyjemnych badań, każdej wizyty u lekarza… poczucie winy, że przez zaniedbanie matki dziecko tak dużo musiało przejść.
WSPARCIE
Każdej mamie na pewno przyda się wsparcie w pierwszych dniach czy tygodniach z dzieciątkiem. Mamie wcześniaka – tym bardziej. Jestem pewna, że ja nie poradziłabym sobie ze wszystkim bez Męża. Bardzo, ale to bardzo potrzebna jest osoba, która zachowa zimną krew podczas niespodziewanej wyprawy do szpitala, która powie „będzie dobrze”, przytuli, dowiezie potrzebne rzeczy i w międzyczasie złoży łóżeczko w domu…
W DOMU
Nikt nie rodzi się z wiedzą, jak zajmować się małym dzieckiem. Potrzeba trochę czasu, aby odezwał się rodzicielski instynkt, trzeba nauczyć się nowych obowiązków, nabrać wprawy. Myślę, że w przypadku wcześniaka pielęgnacja jest jeszcze trudniejsza. Jak wziąć na ręce takie maleństwo? Jak nakarmić, gdy nie chce/nie umie ssać? Jak wykąpać, gdy maleńkie ciałko jeszcze nie potrafi samo regulować sobie temperatury? Jakich kosmetyków używać do tak delikatnej skóry? Mnóstwo wątpliwości i dylematów.
TROSKA O ZDROWIE
Nigdy nie zapomnę pierwszej nocy w szpitalu, którą Synek spędzał ze mną. Nie zmrużyłam oka ani na sekundę, cały czas obserwowałam jak oddycha – to była pierwsza noc, gdy żadna maszyna tego oddechu nie kontrolowała. Być może trochę przesadzałam, ale ze względu na osłabioną odporność bałam się pierwszych wizyt gości, zarazków, głupiego przeziębienia. Co więcej w pierwszych miesiącach życia wcześniaka w zasadzie nie ma tygodnia, w którym nie byłoby żadnej kontroli u jakiegoś lekarza specjalisty. Na szczęście (odpukać!) u nas na samych kontrolach się kończy i poza dwoma ćwiczeniami do wykonywania w domu, Synek nie wymaga żadnego leczenia.
PORÓWNANIA I NIEWIEDZA
Nigdy nie powinno porównywać się dzieci, nawet tych urodzonych o czasie. Każde z nich rozwija się w swoim własnym tempie, ma inny temperament. Tym bardziej nie powinno porównywać się wcześniaków z ich „rówieśnikami”. Niestety, mało kto to rozumie. Sama dostałam x pytań od koleżanki, która urodziła córeczkę miesiąc później: Ile zjada? Ile waży? Co już umie? Traktuję to z przymrużeniem oka, te pytania w końcu mogą irytować, ale nie szkodzą. Gorzej, gdy brakiem wiedzy wykazują się lekarze…
CELEBROWANIE MOMENTÓW
Dla każdego rodzica wszystkie „pierwsze razy” są ogromnym przeżyciem. Wydaje mi się, że w przypadku wcześniaka każda nowa umiejętność jest jeszcze większym źródłem radości i dumy. Nieraz trzeba troszkę dłużej poczekać np. na pierwszy świadomy uśmiech, czasami potrzebna jest żmudna rehabilitacja, więc te wszystkie osiągnięcia docenia się jeszcze mocniej.
WCZEŚNIAK UCZY
Wcześniak uczy cierpliwości i pokory. To niesamowite, ile siły i woli życia jest w takiej małej istotce! Patrząc na maluszka, który tak dzielnie walczy, nie da się nie wzruszyć. Czas, który powinien spędzić jeszcze w brzuchu u mamy, można nadrobić tylko w jeden sposób: kochając z całych sił. Wierzę, że wcześniaki pojawiają się na świecie z jakiegoś powodu – mają tu coś bardzo ważnego do zrobienia, dlatego tak im się do nas spieszy. Wcześniak po prostu jest darem.