Na takie pytanie natknęłam się x razy, przeglądając słowa kluczowe wg Google Analyticts. Pokrewne hasła: jak dotrzeć do introwertyka, jak rozmawiać z introwertykiem, jak nawiązać kontakt z introwertykiem, jak zrozumieć introwertyka. Dobra wiadomość: kto szuka, ten znajduje. Zła: człowiek to nie konserwa i nie ma jednego uniwersalnego otwieracza.
Ze względu na moją introwertyczną naturę poczułam się jednak zobowiązana naprowadzić wszystkich poszukiwaczy złotego środka na jakiś trop. Ale pamiętajcie o jednym – ponieważ odmian introwertyzmu może być wiele, nie traktujcie tego co dziś napiszę jak wyroczni. Każdy jest jedyny w swoim rodzaju! A ja zwyczajnie bazuję na swoich własnych doświadczeniach, odpuściłam sobie nawet studiowanie psychologiczno-naukowych źródeł. Czyli dziś będzie tak prosto od serca.
Po pierwsze należałoby się zastanowić, co rozumiemy pod pojęciem „otwierania” introwertyka. Bo jeśli chodzi o to, by człowiek z natury spokojny stał się spontaniczną gadułą to niestety, pewnie rozczaruję niektórych poszukiwaczy – nic z tego. Chyba, że doraźnie, np. za pomocą alkoholu 😉 ale poważnie, na dłuższą metę to nie zadziała. O ile zamknięcie w sobie nie wynika z jakichś przykrych doświadczeń z przeszłości, a jest po prostu wpisane w czyjś charakter, to tutaj nie ma możliwości zmiany. Jak zawsze powtarzam: zmieniać można złe nawyki, uczyć się elastyczności, pracować nad swoimi słabymi stronami, ale zwyczajnie nie da się ot tak zburzyć tego, co jest od urodzenia zakodowane w mózgu, co stanowi „fundament” czyjejś osobowości. I tutaj najgorszą rzeczą jaką można zrobić introwertykowi, to dawać mu do zrozumienia, że coś z nim jest nie tak. Przekonywanie go na siłę, że powinien być bardziej „do ludzi” czy wytykanie mu jego niskiego stopnia przebojowości, nie sprawi, że nagle zamieni się w ekstrawertyka i podbije świat. Sprawi za to, że poczuje się gorszy, niedoceniany, co jest oczywistym błędem. Prosty wniosek: akceptuj.
“Don’t underestimate me because I’m quiet. I know more than I say, think more than I speak and observe more than you know.” ~ Michaela Chung
Ok, skoro już ustaliliśmy że natury introwertyka nie zmienimy, to czas zająć się tym właściwym „otwieraniem” czyli po mojemu – łapaniem kontaktu. Bo wierzę, że nawiązanie rozmowy z kimś, kto siedzi na uboczu z nosem w książce, a na każde pytanie odpowiada zdawkowo, nie jest łatwe. Tak, sama często tak odpowiadam! I uwaga: poza rzadkimi sytuacjami gdy chcę kogoś z premedytacją spławić (bo np. jestem bardzo zajęta lub zwyczajnie go nie lubię), ja naprawdę mam ochotę na rozmowę. Tylko… nie umiem. Bo introwertycy też tego kontaktu z innymi ludźmi potrzebują, ale biedacy mają taki mankament: small talk to dla nich horror. Przecież od tego zaczyna się praktycznie każdą rozmowę, a oni choćby stawali na głowie, to nie mogą znaleźć odpowiednich słów. Jaką mamy dziś pogodę? Co było rano w wiadomościach? Co można skomentować? Pustka w głowie, pustka i nicość…. Spotkałam się nawet z jednostkami, które ze stresu przed palnięciem czegoś głupiego, plotły takie pierdoły, że ręce opadają. Rada ode mnie: odpuść sobie gadkę o dupie Maryny i przejdź od razu do konkretów, a dostaniesz konkretną odpowiedź. A jeśli trafisz w temat, który Twojego introwertyka interesuje to gwarantuję, że dalej rozmowa pójdzie bardzo gładko.
Kolejna rada, która ma zastosowanie właściwie do wszystkich ludzi, a do introwertyków szczególnie: słuchaj i okazuj zainteresowanie. Introwertykom wybitnie trudno jest mówić o sobie i o czymkolwiek dla nich ważnym, bo ich emocje i przeżycia skierowane są do wewnątrz. Tam gdzieś głęboko w sobie wszystko analizują, wszystkie wydarzenia, emocje, myśli duszą jak cytrynę. Wyciskają z nich ile się da, rozpamiętują, rozdrapują, wracają i maglują od nowa. A gdy już zdecydują się z kimś podzielić tymi przeżyciami i spotkają się z brakiem zainteresowania czy co gorsza negatywnym odbiorem, raczej nie zrobią tego po raz drugi.
“Sometimes quiet people really do have a lot to say … they’re just being careful about who they open up to.” Susan Gale
Następna rada jaka przychodzi mi do głowy: nie zmęcz introwertyka swoim towarzystwem. Daj mu trochę przestrzeni. Byliście w zeszłą sobotę razem na koncercie/imprezie i świetnie się bawiliście? Super! Ale to nie znaczy, że introwertyk jutro też będzie miał ochotę na zabawę – bardziej prawdopodobne, że po takim zrywie będzie wolał obejrzeć film w domu na kanapie. Przegadaliście wczoraj kilka godzin? Rewelacja, ale… dziś nie musicie. Świadomość, że jesteś obok i zawsze może się do Ciebie zwrócić znaczy o wiele więcej, niż zasypywanie pytaniami o samopoczucie, co tam w pracy etc. To trochę jak z kotem – zawołasz, a on machnie lekceważąco ogonem i pójdzie w swoją stronę. A gdy będzie miał ochotę to sam właduje Ci się na kolana 😉
Powinieneś pamiętać również o tym, że każde wyjście ze strefy komfortu jest dla introwertyka wielkim przeżyciem. Dlatego jeśli masz to szczęście należeć do grona osób uśmiechniętych i energicznych i jednocześnie masz w swoim otoczeniu osobnika troszkę „niewyraźnego”, możesz od czasu do czasu spróbować zarazić go entuzjazmem, ale pod żadnym pozorem do niczego go nie zmuszaj. Introwertyk z każdą myślą czy zmianą musi się oswoić, dlatego raczej odpadają jakieś spontaniczne akcje, a już szczególnie te wymagające zrobienia czegoś niestandardowego przed publicznością. Zostaw mu możliwość wyboru i chwilę do namysłu, dzięki temu nie będzie musiał walczyć z niezręcznymi dla niego sytuacjami.
Co jeszcze? Pewnie w dobie narzekania na Internet, który pomału zabija relacje międzyludzkie i eliminuje spotkania w cztery oczy, zostanę za to zlinczowana, ale… pisz do swojego introwertyka. Maile, skype, telefon, nawet zwykły list mu napisz. Pisanie ma to do siebie, że daje czas na zebranie myśli i tak, jest łatwiejsze niż rozmowa. Ale pomalutku – jestem pewna, że gdy „dotrzecie się” wirtualnie, to i w realu pójdzie dobrze. Jako ciekawostkę napiszę, że przez pierwszy rok znajomości z moim Mężem widywaliśmy się tylko co drugi weekend, za to codziennie umieliśmy przegadać po kilka godzin na skype czy gg. I jestem prawie pewna, że gdyby nie takie pogaduchy na odległość, to nie poznalibyśmy się w ogóle, bo z początku rozmowy na żywo niezbyt nam się kleiły 🙂
Na koniec taka osobista notka od Introwertyczki at Heart: obecnie w 100% swobodnie czuję się tylko przy moim Mężu, najbliższej rodzinie i najbliższych znajomych. Znają mnie od podszewki, pewnie nawet nie powiedzieliby, że jestem małomówna bo umiem przy nich gadać jak nakręcona. Stąd kolejny wniosek: aby przedrzeć się przez te wszystkie warstwy złożonej osobowości i dotrzeć do samego środeczka, z introwertykiem trzeba się mocno zaprzyjaźnić. A do tego musisz uzbroić się w cierpliwość.
CDN, a kogo zainteresował temat, odsyłam również do tych wpisów:Introwertyzm – z czym to się je? i Po prostu sobie być.
Źródło zdjęcia: 1.