CZY MASZ SWÓJ DOM?

Mówi się, że dom jest tam, gdzie serce. Że dom to nie tylko suma materialnych części. Że dom tworzą przede wszystkim ludzie. A ja Wam powiem, że Prawdziwy Dom jest mieszanką tego wszystkiego po trochu.

Ciało i dusza. Mury i wspomnienia. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Albo inaczej: może, ale zawsze czegoś będzie brakowało. Budynek bez emocji zamieszkujących go ludzi, to tylko miejsce do spania. Dwoje kochających się osób złączonych przysięgą to rodzina, ale jeszcze nie Dom. Możemy mieć piękny, kosztownie wyposażony budynek, a w nim jedynie smutek i ból. Lub na odwrót – niezbyt okazałe miejsce, za to wypełnione ciepłem. Jak choćby u Borejków:

„Każdy, kto pobył w nim [mieszkaniu Borejków] choćby pół godziny, wychodził pełen uznania dla jego przytulności, urody i nieokreślonego wdzięku, jakim oddychał tu każdy kąt. Nie zdawano sobie przy tym sprawy, że podobne cechy miałoby każde mieszkanie tej rodziny i że wrażenie przytulności nie rodziło się bynajmniej w umeblowaniu czy dywanach. Przytulnie było po prostu z tymi ludźmi – niezamożnymi, niezaradnymi i pozbawionymi siły przebicia. To dlatego goście u Borejków siedzieli zawsze dłużej, niż wypadało, a niejeden z nich zasiedział się i do późnej nocy, choć często jako jedyny poczęstunek wjeżdżała na stół herbata i chleb z dżemem”. (M. Musierowicz – „Kwiat kalafiora”)

Zdrowy, mocny Dom ma zwykle również swoje silne, bijące serce. Nie, nie telewizor… u Borejków był to kuchenny stół, przy którym zawsze było głośno i wesoło – wszyscy mówili naraz, popijając herbatę i zajadając się słodyczami. Ma również swoje znaki szczególne, przykładowo: wydeptaną ścieżkę od łóżka do okna (sprawdźmy po przebudzeniu, jaka jest dziś temperatura na zewnątrz – trzeba będzie założyć czapkę?), wgłębienie po jednej stronie kanapy (tu czyta się najwygodniej), plamę na dywanie sprytnie zasłoniętą fotelem, o której wie tylko sprawca (ach, co to była za impreza!). O taki Dom również się dba i to na dwóch płaszczyznach: widzialnej i niewidzialnej. Obojętnie, czy mówimy o wypasionej rezydencji z basenem, czy 35-metrowej kawalerce, dba się o jej wygląd. Ma trafiać w gust i poczucie estetyki mieszkańców, a sprzęty i meble mają być traktowane z należytą troską. I dba się o siebie nawzajem: daje się z siebie tyle uwagi, szacunku i miłości, ile tylko druga osoba jest w stanie przyjąć.

Acha i jeszcze jedno, całkowicie subiektywnie: w Prawdziwym Domu powinno być miejsce dla żywego stworzenia. Jak poniżej.

„Czy dom bez kota – najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego – zasługuje w ogóle na miano domu?”

 Mark Twain

Co się dzieje, gdy taki Prawdziwy Dom się rozpada? Gdy ludzie postanawiają się przeprowadzić? Historia może toczyć się dalej: budynek zamieszka nowa rodzina i stworzy w nim swoją własną historię, a poprzedni mieszkańcy uwiną swoje przytulne gniazdko w nowym miejscu. Jednak ślad pozostaje na zawsze, wspomnienia zapisują się w murach i zapisują się w sercach. Gdy już raz było się częścią Prawdziwego Domu, stworzenie tak ogromnej wartości po raz kolejny wymaga nie lada wysiłku. Ale nie jest niemożliwe – w końcu mamy wzór.

A co, gdy jesteśmy dopiero na początku swojej drogi? Wtedy szukamy odpowiedniej osoby. Jak już ją mamy, to szukamy miejsca. A jak mamy miejsce, to… szukamy sposobu 🙂 I budujemy – stale, codziennie, aż pewnego dnia po pracy, zamiast słów: „jadę do chłopaka”, „idę na mieszkanie”, „wstąpię do rodziców”, czasami nieoczekiwanie dla samych siebie, mówimy: „wracam do Domu”. A w Domu zakładamy miękkie kapcie, zaparzamy herbatę w ulubionym kubku i opowiadamy ukochanej osobie o wszystkim, co się tego dnia wydarzyło.


W pewnym momencie przestałam liczyć, która to już przeprowadzka – nigdzie nie zagrzałam miejsca na dłużej. Szczególnie podczas studiów, w każdym wynajmowanym mieszkaniu było coś nie tak. A to współlokatorzy z zupełnie innej bajki, a to atmosfera… Nie poddawałam się jednak łatwo, za każdym razem próbowałam dopasować się do miejsca i miejsce dopasować do siebie. Najpierw sama, później z Mężem. Za zgodą właścicieli malowaliśmy ściany na jasne kolory, w oknach wieszaliśmy kolorowe zasłony uszyte przez Mamę, przesuwaliśmy meble. Wciąż jednak z tyłu głowy cichutki głosik szeptał: „Nie jesteś u siebie. To tylko tymczasem”. Gdyby przyjąć definicję domu Stephena Kinga („Dom jest tam, gdzie chcą, żebyś został dłużej”), to z pełnym przekonaniem mogę napisać, że najbardziej domowo czuję się u rodziców. Ale wiecie, jak jest – studia skończone, praca, małżeństwo… no, chciałoby się na swoje 🙂 dlatego nawet nie umiem opisać tego, jak bardzo się cieszę, że właśnie zaczynamy tworzyć swój Dom, w naszym nowym mieszkaniu. Mieszkaniu, na które tak czekaliśmy, planowaliśmy, projektowaliśmy. Malutkim – to fakt, i nie mam pojęcia, czy np. za kilka lat nie stanie się dla nas za ciasne i nie zachce się nam ogródka. Póki co, zaczynamy je urządzać i… już niedługo 🙂 Mam uśmiech od ucha do ucha, gdy patrzę na mój wymarzony zegar, który tylko czeka na powieszenie, cegła w salonie nabiera coraz realniejszych kształtów, a stary tapczan zastąpi drewniane, bielone łóżko. A po przeprowadzce będzie czas na to najważniejsze: duszę i serce Domu. Dla każdego z nas te wartości mogą być inne, dla mnie jednak rodzina i stabilizacja od zawsze są na pierwszym miejscu. Wdzięczność, radość, podekscytowanie… właśnie tyle pozytywnych emocji wiąże się ze spełnianiem swoich marzeń.

Niestety będziecie musieli mi wybaczyć, jeśli nowe wpisy wciągu najbliższego miesiąca będą się pojawiały ciut rzadziej – sporo pracy jeszcze przed nami. Za to później… ja to czuję (wiem!), że w Domu będzie mi się pisało i tworzyło rewelacyjnie.

A Ty – czy masz swój Dom?

Źródło zdjęcia: 1.

25 Comments

  • by Monika Gabas Posted 18 stycznia, 2015 5:49 pm

    Wychowałam się na Jeżycjadzie, ale mnie wzięło na wspominki <3

    • by Anna Tabak Posted 19 stycznia, 2015 8:44 pm

      Ja nie wiem, czy jak będę np. miała jakiś urlop, to nie zrobię sobie takiego powrotu do przeszłości i nie przeczytam znów całej serii od początku 😀

  • by głupie serce Posted 18 stycznia, 2015 6:40 pm

    Życzę dużo frajdy związanej z urządzaniem!
    Dwa lata temu byłam na tym samym etapie co Ty teraz, dużo nerwów i dużo radości 😉
    A później ciągle chce się coś zmieniać… 😉

    Powodzenia 😉
    Magdalena.

    • by Anna Tabak Posted 19 stycznia, 2015 8:54 pm

      My już na etapie urządzania zmieniamy. Sam projekt kuchni zmienił się kilka razy i w końcu jest zupełnie inny od tego na początku, a byliśmy zdecydowani na 100% 😛 za to z dodatkami się nie spieszę, będę sobie dobierała na spokojnie jak już zamieszkamy. Prawda, są i nerwy i radość 🙂 dziękuję!

  • by margaritum Posted 18 stycznia, 2015 9:13 pm

    Czuję, że wicie własnego gniazdka będzie dla Ciebie wielką radością 🙂 I życzę wielu, wielu wzruszeń przy tej okazji.
    A za przywołanie Borejków mam ochotę mocno Cię uściskać :))

    • by Anna Tabak Posted 19 stycznia, 2015 8:57 pm

      Dziękuję 🙂 Zawsze jak myślę o takiej ciepłej, domowej atmosferze, to w pierwszej kolejności przychodzi mi do głowy kuchnia Borejków. Nie mogłabym o niej nie wspomnieć 🙂

  • by Agata Muszyńska Posted 19 stycznia, 2015 12:58 pm

    Znam ten głos mówiący, że „to tylko tymczasem”… Ale na szczęście jakoś go uciszam, bo inaczej nie wprowadziłabym do obecnego miejsca zamieszkania ani jednej zmiany. Kiedyś to wszystko przeniosę z radością. Jak super, że Ty już teraz możesz to robić. Powodzenia!

    • by Anna Tabak Posted 19 stycznia, 2015 9:00 pm

      Nawet na „tymczasem” jakieś choćby niewielkie zmiany są potrzebne, żeby poczuć się bardziej swojsko 🙂 dzięki!

  • by Ilona Posted 19 stycznia, 2015 7:00 pm

    Musierowicz i Borejkowie <3
    Kocham miłością bezgraniczną!

    • by Anna Tabak Posted 19 stycznia, 2015 9:02 pm

      No proszę, miłe zaskoczenie – tyle osób zaczytuje się w Jeżycjadzie 🙂 super!

  • by Mrslifestyle.pl Posted 19 stycznia, 2015 10:53 pm

    Pamiętam jak mieszkałam dwa lata w Trójmieście, ani przez sekundę nie poczułam się jak u siebie… Za to we Wrocławiu, w każdym miejscu, chwili czuję „tak, tu jest mój dom”. A może dlatego, że już od kilku lat jestem na swoim i może właśnie ten fakt sprawia, że czuję się tu tak dobrze. Powodzenia w tworzeniu własnego kącika 🙂

    • by Anna Tabak Posted 20 stycznia, 2015 8:52 pm

      Fajnie, że wspominasz o mieście – faktycznie są takie miejsca, w których czujemy się lepiej niż w innych 🙂 dzięki!

  • by M.Ortycja Posted 19 stycznia, 2015 11:06 pm

    Podoba mi się ten cytat Marka Twaina! Dla mnie dom bez kota to dom niepełny 😉

    • by Anna Tabak Posted 20 stycznia, 2015 8:54 pm

      A jeszcze lepiej, żeby były dwa koty. W końcu jeden kot prowadzi do drugiego 🙂

      • by M.Ortycja Posted 20 stycznia, 2015 9:17 pm

        no, no! mi chodziło o to, że jeden to minimum, sama mam 6 😀

        • by Anna Tabak Posted 20 stycznia, 2015 9:21 pm

          6 <3

  • by weronika | mavelo Posted 20 stycznia, 2015 11:29 am

    Aniu, to w takim razie życzę stworzenia Domu z duszą, przytulnego i pięknego 🙂 Sama mam tak, że brakuje mi czasem ogródka, większej intymności. Ale wiem, że kiedyś będę miała dom – może być malutki, ale bardzo potrzebuję takiej indywidualnej przestrzeni.

    • by Anna Tabak Posted 20 stycznia, 2015 8:58 pm

      Dziękuję bardzo! I życzę, żeby i Tobie we właściwym czasie udało się spełnić marzenie 🙂 bo w przypadku Domu, gdy się bardzo chce, to nie ma pytania „czy”. Jest tylko pytanie: „kiedy” 🙂

  • by Ehdi Mars Posted 22 stycznia, 2015 4:20 pm

    Był taki okres w moim życiu, że bardzo często się przeprowadzałam. Żle się czułam w nowym mieście i nie umiałam się odnaleźć. Domem był dla mnie dom rodzinny, w którym się wychowałam. Teraz choć tymczasowo to mam swój dom i traktuję go dokładnie jak dom, choć wiem, że niedługo pewnie będę się przeprowadzać. Dom to chyba jest stan naszego umysłu, choć lubię dbać o wnętrze gdziekolwiek jestem.

    • by Anna Tabak Posted 22 stycznia, 2015 9:24 pm

      Mnie też sporo czasu zajęło przyzwyczajanie się do nowego miasta, wydaje mi się, że sporo osób wyjeżdżających na studia ma z tym problem na początku 😉 „Dom to chyba jest stan naszego umysłu” – bardzo prawdziwe! Póki nie uzna się tego swojego miejsca za dom, to zawsze coś nie będzie pasowało.

  • by Świnka Posted 22 stycznia, 2015 5:51 pm

    Od razu mi się cieplej na serduszku zrobiło. Ta zasada 'Dom Twój gdzie serce Twoje’ to moja zasada, którą zrozumiałam 3.5 roku temu kiedy wyruszyłam na studia. Serce zostawiłam w rodzinnym Bielsku i choć studia są fantastyczne, spotykam świetnych ludzi, chociaż nie wiem gdzie będę za dwa lata i co mnie w życiu czeka to cieszę się, że mogę tam zawsze wrócić 🙂

    • by Anna Tabak Posted 22 stycznia, 2015 9:19 pm

      Wydaje mi się, że jeśli mieliśmy dobry dom rodzinny, to zawsze z przyjemnością się do niego wraca – nawet jeśli jesteśmy już na swoim, to ten „pierwszy” dom zawsze będzie dla nas domem 🙂

    • by Angelika Gugułka Posted 20 lutego, 2015 11:59 pm

      Dom, w którym człowiek wychował się w szczęściu i otoczeniu kochających ludzi zawsze jest najlepszym miejscem, ale z czasem trzeba będzie iść na swoje 🙂

  • by happiness designer Posted 16 kwietnia, 2015 8:05 am

    Też przeprowadzałam się mnóstwo razu odkąd tylko szkończyłam 19 lat. Najpierw była największa przeprowadzka mojego życia- do innego kraju. Później- w tym samym mieście, ale na inne dzielnice. W ciągu trzech lat nazbierało się tego… z 9, 10 razy? Nigdzie nie czułam się jak w domu. Bo obcy ludzie, bo wogóle obcy kraj i jakoś tak przecież polskie domy i wnętrza wyglądają inaczej, niż angielskie… Od kilku miesięcy mam coś na kształt Domu- mieszkam ze swoim chłopakiem i przyjaciółką w dwupokojowym mieszkaniu zaraz przy centrum miasta w bardzo spokojnej okolicy. I wszyscy jesteśmy szczęśliwi 🙂 Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą w dzień wprowadzki. Na pewno z czasem zmienią się okoliczności i również zapragniemy czegoś większego 🙂 Ale mogę wracać do Domu i to daje mi niesamowite uczucie radości. To inny Dom, niż Dom moich Rodziców. Jednak wiem, że bez kochających się wzajemnie osób byłoby to tylko puste, zimne mieszkanie.
    Pozdrawiam 🙂

    • by Anna Tabak Posted 16 kwietnia, 2015 11:22 am

      Wow, sporo tych przeprowadzek Ci się uzbierało, a w innym kraju przywyknięcie do nowych warunków musi być szczególnie trudne. Ale właśnie o to chodzi, nawet najzwyklejsze mieszkanie nabiera zupełnie innego charakteru gdy czeka w nim ktoś bliski 🙂 pozdrawiam!

Comments are closed.